-Przed pójściem do wojska pracowałem w dyrekcji lasów państwowych w Poznaniu. Trafiłem na wschód Polski po służbie. Ogłoszony był zaciąg pionierski leśników na tereny wschodnie i zgłosiłem się. Przyjechałem do Augustowa po raz pierwszy w 1957 roku, a po raz drugi w 1977. Zakochałem się w tych lasach i ciężko mi było wyjechać stąd. Tu poznałem swoją żonę. Pracowałem w nadleśnictwie Serwy. Z Augustowa przeniosłem się na Kurpie. Będąc w wojsku miałem kolegę Kurpia i tak jakoś zaciekawiło mnie to miejsce. Potem przeniosłem się do województwa łomżyńskiego, by być bliżej Augustowa. Tam przez 17 lat pracowałem w Czerwonym Borze. Byłem tam leśniczym poligonowym. Jak widać znowu miałem do czynienia z wojskiem.
Co oznacza bycie leśniczym poligonowym?
-Tam stacjonowało wojsko. Zarządzałem jako leśniczy terenem poligonu. Oprócz tradycyjnej pracy leśniczego musiałem zakwaterować tam żołnierzy podczas poligonu, a po ich odjeździe sprawdzić, czy zostawili po sobie porządek.
Pozostawmy na chwilę pana zawodową karierę, a zajmijmy się poezją. Skąd wzięło się u pana pisanie wierszy?
-Tak jak mówiłem pierwszy wiersz napisałem pod wpływem silnych emocji związanych ze śmiercią matki. Muszę też wspomnieć, że mój ojciec również pisał. W rodzinie także było sporo piszących osób. Tak więc miłość do pisania oddziedziczyłem chyba w genach. Tak samo jak zawód leśnika. Byłem już szóstym pokoleniem leśników w rodzinie.
Widać, że pana rodzina ma ogromne tradycje nie tylko zawodowe, ale także literackie. Nic dziwnego, że sięgnął pan po pióro. A propos pisania. Mówił pan, że miał pan przerwę twórczą.
Napisz komentarz
Komentarze