Elżbieta Kamińska to jedna z postaci branży turystycznej Augustowa. Działaczka ma krytyczną opinię na temat aktualnej sytuacji Rynku Zygmunta Augusta, gdzie prowadzi swoją działalność.
-Niestety miasto umiera. Rynek Zygmunta Augusta całkowicie zamarł, nie ma tam kompletnie niczego. O godzinie 18, kiedy zamyka się kilka jeszcze istniejących sklepów, zapada ciemność i cisza. Istniejący park to raczej postój samochodów i taksówek, nie rośnie tam nawet porządna trawa. Obawiam się, że za kilka lat i po drzewach może pozostać wspomnienie. Wysłałam do burmistrza pismo, by zrobić pomiar jakości powietrza i zanieczyszczenia środowiska na rynku, bo samochody co chwilę zapalają i wyłączają silniki. Kierowcy zajmują pasaż rynku, na którym mogłyby być np. stragany lub jarmarki, ale trzeba mieć na to pomysł -mówi Elżbieta Kamińska.
Co z koncepcją Politechniki Białostockiej?
-Można powiedzieć, że turyści zostali przegnani z rynku, gdyż nic się tam nie dzieje. Owszem, stumetrówka jest zamykana na sezon i stanowi trasę dla turystów. Ale pozostałe części placu są pozastawiane samochodami, nas nie widać i klient do nas nie dociera. Nie ma żadnej inicjatywy, kompletnie nic się nie dzieje zimą i latem. Znikoma liczba imprez, niewielka ilość staroci i nic poza tym. Przecież kilka lat temu profesor i studenci z Politechniki Białostockiej przygotowali projekt rewitalizacji rynku. Nie wiem czy jest dobry. Burmistrz powinien go upublicznić i dać możliwość oceny mieszkańcom. Może spojrzenie kogoś z zewnątrz ożywiłoby w końcu rynek i dało do myślenia włodarzom. Musimy coś zrobić, bo teraz jest tragedia -komentuje Kamińska.
Nasza rozmówczyni informuje, iż coraz więcej działalności w centrum miasta jest zamykanych.
-Coraz więcej lokali jest zamykanych, a jednocześnie podatek od nieruchomości rośnie. Skąd mamy wziąć klientów, jeżeli mają problem z dotarciem? Czuję się dyskryminowana. Ktoś mi podpowiadał, że mam z tyłu podwórko i można na nim parkować na dziko. Rzeczywiście jest grupa funkcjonujących w okolicy osób, które parkują na dziko. Ale ten teren został sprzedany, kiedy właściciele działek zaczną prowadzić budowę, to już nie będzie można tego robić. Dawny dworzec PKS straszy i nic się tam nie dzieje. Nie ma żadnej mobilizacji, ażeby cokolwiek się zmieniło. Zrobiono wszystko, żeby na rynku nic się nie działo -ubolewa działaczka turystyczna.
Napisz komentarz
Komentarze