Koalicja Obywatelska odniosła spektakularny sukces, którego mało kto się spodziewał. Listy tego ugrupowania niemalże zremisowały z listami PiS. Różnica wyniosła zaledwie 92 głosy. Mimo niewielkiej przewagi PiS zdobył tylko 7 mandatów, a KO 8. To nie koniec niezbyt dobrych informacji dla sztabu wyborczego PiS. Analizy wyników każą zauważyć, że kandydat tej partii na burmistrza zdobył aż 655 głosów mniej niż lista radnych. Podobny przypadek mamy w ugrupowaniu Szymona Hołowni, którego kandydat zdobył zaledwie 118 głosów, gdy lista 331. Wszystko wskazuje na to, że kanibalem był w każdym z tych przypadków urzędujący burmistrz, który zdobył aż 799 głosów więcej niż jego lista. Także Maciej Borzyszkowski wydawał się wyborcom atrakcyjniejszy od listy jego radnych. Kandydat BAU2024 zdobył o 282 głosy więcej niż cała lista BAU2024.
Dla porządku trzeba nadmienić, że Andrzej Zarzecki zebrał niemal dokładnie tyle głosów, co jego lista.
Skąd takie przepływy?
Pierwszym powodem jest bardzo słaby wynik listy radnych NM. W obecnych wyborach radni tego ugrupowania zdobyli o 1/5 głosów mniej niż przed 5 laty. Z mandatami pożegnały się Sylwia Bielawska i wiceprzewodnicząca rady Katarzyna Raczkowska.
Drugi powód to sposób głosowania wyborców PiS, którzy wybrali w sporej części Karolczuka zamiast własnego kandydata. W roku 2018 miał miejsce niemal identyczny odpływ elektoratu PiS do kandydata NM, nawet w większej liczbie. Ówczesny kandydat PiS, Marcin Kleczkowski, stracił względem listy radnych niemal trzecią część głosów na rzecz Wojciecha Walulika.
Kto jest przegranym, kto wygranym?
Największym przegranym jest partia Szymona Hołowni, która nie chciała utworzyć wspólnego komitetu Koalicji 15 Października i wybrała własną drogę. Ich kandydat zdobył 118 głosów a cała lista 381, co pozbawiło ich szansy na choćby jeden mandat. To może być nauczka, że w jedności siła.
Wygrała Koalicja Obywatelska, choć do pełni szczęścia brakuje wygranej w II turze wyborów na burmistrza z obecnym burmistrzem.
Jest jeszcze jedna niespodzianka. Obecny burmistrz dwukrotnie podał panią doktor Wiesławę Drejer-Przekop do sądu w trybie wyborczym. Smak sądowej porażki jest tym większy, że Karolczuk zdobył mniej głosów na radnego niż doktor Wiesława Drejer-Przekop, która w dodatku startowała z drugiego miejsca na liście, podczas gdy Karolczuk z pierwszego.
Napisz komentarz
Komentarze