Odbiorcą ciepła miejskiego jest między innymi wicestarosta augustowski. Dariusz Szkiłądź nie zauważył, by jego rachunki się zmniejszyły. Twierdzi, że opłaty są na podobnym poziomie jak przed rokiem. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, ale słyszymy coraz więcej opinii, że zapowiedź 27 procentowej obniżki okazała się zwykłą propagandą.
-Pan burmistrz chyba raczy sobie żartować z mieszkańców mówiąc o 27 procentowej obniżce opłat za ogrzewanie miejskie. Korzystam z dodatkowego źródła ciepła, ponieważ posiadam w domu kominek, dlatego spodziewałem się niższego rachunku. Tymczasem musiałem zapłacić za grudzień aż 1.200 zł. To bardzo wygórowana kwota w porównaniu do ubiegłego roku. Dla porównania w grudniu 2022 roku mój rachunek opiewał na kwotę 760 zł. Boję się otworzyć skrzynkę na listy i sprawdzić rachunek za styczeń, w którym doświadczyliśmy bardzo mroźnej pogody. Kilka lat temu płaciłem za ogrzewanie 500-600 zł miesięcznie -mówi Dariusz Szkiładź.
Opłaty porównywalne do ubiegłego roku
-Ceny są porównywalne do tych z ubiegłego roku i nadal są bardzo wysokie. Nie dostrzegam zapowiedzianej 27 procentowej obniżki. Pan Mirosław Karolczuk kpi z mieszkańców, którzy wkrótce będą mogli ocenić jego działania. Zwłaszcza ci, którzy mieszkają w blokach i płacą opłatę stałą. Zapewne będą zdziwieni, kiedy zostanie dokonany odczyt podzielników i otrzymają rachunki do zapłacenia. Ja spodziewam się, że mogę teraz dostać rachunek rzędu 2 tys. zł. Na przestrzeni ostatnich lat ceny ciepła w Augustowie wzrosły horrendalnie -ubolewa Dariusz Szkiłądź.
-Aktualnie w Augustowie wszystko jest potwornie drogie. Ceny ciepła są jednymi z najdroższych w całym regionie. Bardzo wysokie są ceny paliwa, żywności i pozostałych artykułów, a koszty nieruchomości są porażające. Augustów staje się teraz miejscem trudnym do życia. Pamiętam zapowiedzi obecnej ekipy rządzącej miastem, że Augustów będzie miejscem przyjaznym do życia. Mieszkańcy wystawią ocenę podczas wyborów -uważa Dariusz Szkiłądź.
Trudna sytuacja znanego przedsiębiorcy
Nie tylko właściciele domów liczyli na to, że szumne zapowiedzi Karolczuka będą spełnione. Obietnice burmistrza bardzo krytycznie ocenia augustowski przedsiębiorca. Marian Dyczewski twierdzi, że rachunki wzrosły. Przedsiębiorca obawia się, że również inni biznesmeni znajdują się w podobnej sytuacji, co w konsekwencji może doprowadzić m.in. do decyzji o zamknięciu dotychczasowych działalności.
-Moje przedsiębiorstwo od kilkunastu lat podłączone jest do miejskiej spółki ciepłowniczej. Pomimo zapowiedzi pana burmistrza, u mnie obniżka opłat nie nastąpiła. Wręcz odwrotnie, bo rachunki wzrosły. Za grudzień 2022 roku zapłaciłem 5 tys. zł, natomiast rok później była to już kwota 6 tys. zł. Nieprawdą jest, iż budowa kotła na biomasę zmieniła sytuację na korzystniejszą. Obawiam się, że będzie jeszcze gorzej, bo dostęp do opału może być trudny -ocenia Dyczewski.
-Jako przedsiębiorca znalazłem się na krawędzi, zastanawiam się nad dalszym prowadzeniem biznesu. Nie tylko ciepło podrożało, ale również woda, ścieki, czy energia elektryczna. Myślę, że niektóre firmy będą zmuszone ograniczyć lub zamknąć swą działalność -narzeka Dyczewski.
Niefrasobliwość i ignorancja burmistrza
O komentarz do sytuacji z opłatami za ogrzewanie w Augustowie poprosiliśmy Adama Sieńkę, który też jest odbiorcą ciepła z MPEC. Sieńko podkreśla, że mówi wyłącznie o swoich opłatach.
-Zmiana stawek nie wynika z dobrej woli burmistrza. Prezes MPEC przygotowuje wartość stawki, którą zatwierdza Urząd Regulacji Energetyki. 31 stycznia 2023 roku uśredniona cena gigadżula z wszystkimi opłatami wynosiła 153,61 zł. Natomiast po obniżkach, 31 grudnia 2023 roku, ta stawka wynosi 129,39 zł. Czyli jest to różnica 15,7 procent na korzyść odbiorcy. W moim przypadku nastąpiła niewielka obniżka, lecz nie jest to spadek opłaty o 27 procent. Do ceny ciepła wliczają się różne składowe. Pan burmistrz kłamał mówiąc, że obniży opłaty o 27 procent. Być może dostał błędne dane od prezesa spółki albo uprawia tanią propagandę -mówi Adam Sieńko.
-Zapowiedzi pana burmistrza okazały się świadectwem jego niefrasobliwości i ignorancji. Pan Karolczuk powinien powiedzieć konkretnie, jakie części składowe ulegną obniżeniu, tymczasem rzucił hasło o 27 procentach i nie wiadomo do czego je odnosił. Nie można mówić o sukcesie. Biorąc pod uwagę inflację, obniżka 15 procent nie jest odczuwalna. Kwota brutto jest podobna. Jeśli ktoś płacił 115 zł, a teraz zapłaci 100 zł, to nie robi różnicy, o której mówił pan burmistrz. Burmistrz się mylił. Obniżka jest niemal dwukrotnie mniejsza od zapowiadanej -dodaje Sieńko.
Opłaty przy niskich emeryturach i rentach
Nasi rozmówcy są w relatywnie niezłej sytuacji, ponieważ stać ich na opłacenie wysokich rachunków. Z pewnością jest jednak wiele osób, które nie mogą pozwolić sobie na taki komfort.
Z obecnej perspektywy warto powrócić do wydarzeń sprzed roku, kiedy to tłum mieszkańców przybył do urzędu miasta wyrazić dezaprobatę wobec szalejących wówczas podwyżek opłat za ciepło. Na spotkaniu głos zabrała mieszkanka jednego z domów. Jej przemowa mogła dać dużo do myślenia burmistrzowi. Kobieta prezentowała argumenty, z którymi trudno dyskutować, bo sytuacja emerytów i rencistów podłączonych do ciepła miejskiego jest nie do pozazdroszczenia.
-Augustów to miasto emerytów. Młodzi ludzie niestety wyjechali, głównie za pracą. Naprawdę wiele osób wróciłoby, gdyby były tu jakieś perspektywy rozwoju. Natomiast emeryci dostają średnio 2 tys. zł emerytury. Do mnie przyszedł rachunek 2.100 zł. Emeryt otrzymuje wybór. Może umrzeć z zimna, jeśli nie zapłaci rachunku, albo z głodu lub z braku leków, jeżeli zapłaci. Może też mieszkać w ciemnościach, bo nie będzie miał za co opłacić światła -przyznała kobieta.
-Włodarze miasta mogliby pomyśleć o mieszkańcach. Niedługo są wybory i żeby nie było zdziwienia, że społeczeństwo odpłaci się pięknym za nadobne -relacjonowała mieszkanka.
Napisz komentarz
Komentarze