-Wielokrotnie na sesjach i komisjach rady miejskiej poruszaliśmy temat własności i dzierżaw gruntów na terenie miasta. Z tą sprawą związany jest również problem niektórych mieszkańców posesji na ulicy Nadrzecznej w Augustowie. Burmistrz Mirosław Karolczuk podejmował próby pozbawienia mieszkańców własności ziemi, którą dysponują od kilku pokoleń. Niedawno miasto przegrało proces z jednym z gospodarzy, z którymi burmistrz prowadzi spory o własność bardzo atrakcyjnych nieruchomości położonych pomiędzy ulicą Nadrzeczną, a rzeką Nettą -twierdzi Kleczkowski.
Dowodem w sprawie pożółknięta mapka
-Miasto wystąpiło do kilku właścicieli gruntów z propozycją zawarcia umów dzierżawy. Przez takie działania burmistrz chce wykazać, że tereny nie należą do ich wieloletnich użytkowników i miasto może decydować o ich przyszłości. Mieszkańcy się z tym nie zgadzają. Rozumieją, że tymi gruntami interesują się m.in. augustowscy biznesmeni, także powiązani ze środowiskiem burmistrza i ugrupowaniem Nasze Miasto. Postrzegają działania magistratu jako próbę zabrania im tytułu własności. Dochodzi do absurdalnych sytuacji z tym związanych -podkreśla Miklas.
-W jednym z przypadków burmistrz przestawił pożółkniętą mapkę. Widniała na niej czerwona linia przecinająca czyjąś własność na pół. Był to jedyny dowód na rzekomą własność miasta. To karygodna sytuacja, burmistrz od lat nie podjął żadnych działań, by uporządkować te sprawy w sposób cywilizowany. Chodzi o bardzo pokaźny majątek i nie można podejmować decyzji w oparciu o jakże wątpliwe zapisy. Pan Karolczuk dążąc do zawarcia umów dzierżawy zamierza pozyskać potwierdzenie, że właścicielem terenu jest miasto. Przypomnę, że podobne historie nie dotyczą jedynie Nadrzecznej, ale także np. działki na ul. Kasztanowej -dodaje Kleczkowski.
Napisz komentarz
Komentarze