Przypadek czwarty -strefa gospodarcza. Miał to być sztandarowy sukces ekipy Naszego Miasta. Owszem, działki sprzedano. Powstają już pierwsze inwestycje, ale żaden to zysk dla miasta. Augustowskie firmy przenoszą swoje siedziby na teren strefy. Nie kojarzę żadnego strategicznego zewnętrznego inwestora. Korzyści z tej inwestycji są obecnie żadne. Dlaczego efekt jest mizerny? Sam teren to za mało. Potrzebni są ludzie. Tymczasem w Augustowie brak rąk do pracy. Nowy podmiot zmuszony byłby do podkupienia pracowników z firm już istniejących w mieście albo sprowadzenia ich z zewnątrz, czyli z zagranicy (co akurat nie byłoby złe, mając na uwadze dzietność i przyszłość np. augustowskiej oświaty). Nie wspomnę już o komunikacji Augustowa z resztą kraju, co jest ważnym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji o inwestycji.
Przypadek strefy przypomina trochę tegoroczny festiwal „Augustów is the Future”. Planuje się festiwal na 5.000 widzów dziennie. Jednak cała baza noclegowa powiatu Augustowskiego to nieco ponad 3.000 miejsc noclegowych. W okresie wakacyjnym na potrzeby festiwalu można wykroić najwyżej kilkaset miejsc i to pod warunkiem, że sprzedaż biletów rozpoczęłoby się w kwietniu. Dodatkowe źródło publiczności to Suwałki, Olecko, Grajewo, Ełk, gdzie nie było jakiejkolwiek reklamy festiwalu. Kolejne źródło to autochtoni czyli my, mieszkańcy Augustowa. Niestety organizacja koncertu, niskie płotki i brak innych zabezpieczeń nie zachęcały do kupna biletu, bo koncert był i tak dostępny.
Przepraszam za tą dygresję, ale widzę tu ciągle ten sam mechanizm podejmowania decyzji przez władze miejskie, bez liczenia się z realiami i ze szkodą dla naszego wspólnego budżetu.
Przypadek piąty –pływalnia miejska. Nie chciałabym być złym prorokiem, ale basen jest następny w kolejce do „zepsucia się”. Wykonano tam pewne prace konserwacyjne, ale nie sięgają one serca systemu, czyli sterowania zbiornikiem wodnym. Obiekt został oddany do użytku w roku 2001 i do tej pory nie wykonano generalnego remontu. Basen to nie jest wanna. Już za kadencji burmistrza Walulika była konieczność wykonania poważnej modernizacji. Obecnie obiekt żyje pożyczonym czasem. W każdej chwili możemy spodziewać się informacji o zamknięciu basenu z powodu katastrofalnego stanu technicznego.
Przypadek szósty i siódmy -tzw. ATOL i baza kajakowa. ATOL stał się najbardziej krytykowanym przez rządzących budynkiem w mieście. Jaki brzydki i niefunkcjonalny, tak wytrząsali się radni Naszego Miasta. I co zrobili, żeby zmienić ten stan rzeczy? Absolutnie nic. Całkowita niemoc. A baza kajakowa? Obiekt ewidentnie niszczeje. Niedługo nic nie będzie można z nim zrobić, a obiektu zacznie bronić konserwator zabytków, bo wygląd już jest zabytkowy.
Opisuję te wszystkie przypadki nieracjonalnego gospodarowania mieniem gminnym, bo mam wrażenie, że jest to sfera, która w stopniu marginalnym interesuje rządzących. Wg filozofii ekipy burmistrza Karolczuka, inwestycja jest przydatna tylko wtedy, gdy można się na niej wylansować, otworzyć obiekt i dać się sfotografować nadwornemu fotografowi. Remonty i zabezpieczenie istniejącego majątku nie przynosi efektu wow, więc traktowane są po macoszemu lub totalnie zapomniane.
Fakty te ewidentnie wskazują, że uwaga lokatorów magistratu obecnej kadencji nie jest skupiona na zachowaniu infrastruktury miejskiej w zadowalającym stanie. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Żeby dobrze rządzić miastem, trzeba mieć jego dobro i pomyślność w sercu. Tymczasem obóz Naszego Miasta ma na uwadze inne wartości. Jakie? To chyba wszyscy obserwatorzy życia społecznego w Augustowie już widzą.
Napisz komentarz
Komentarze