Cała sytuacja miała miejsce po tym, gdy radny Marcin Kleczkowski chciał zabrać głos z głównej mównicy w sprawie ekspertyzy nadpalonego domu na Zarzeczu. Przewodnicząca bez powodu nie chciała mu na to pozwolić, a następnie wyłączyła radnemu mikrofon i wezwała policję mówiąc, że Kleczkowski zakłóca porządek obrad. Mówiła, że czuła się atakowana i zagrożona przez radnego, gdy ten chciał zabrać głos po wyłączeniu mu mikrofonu. Przewodnicząca oczekiwała od funkcjonariuszy stania przy niej podczas obrad. Całą sytuację nazwała „anarchią na całego”, a korzystanie z prawa radnego „chęcią zawładnięcia przez pana Kleczkowskiego obradami”.
Sytuację skomentował radny Miklas
-Radny Kleczkowski chciał zaprezentować treść ekspertyzy oraz zdjęcia z głównej mównicy. Gdy burmistrz przedstawiał swoje sprawozdanie z głównej mównicy, to nikt nie widział w tym problemu. Jednak problem pojawił się wtedy, gdy to samo chciał zrobić radny. Przypominam, że jest to sala obrad rady miejskiej, a nie sala burmistrza -skwitował radny.
Radni przyzwyczaili się do wizyt funkcjonariuszy na obradach.
-Powstał pewien zwyczaj, że policja zostaje wezwana na obrady rady miejskiej- stwierdził Tomasz Miklas. -Dziwię się, że w rocznicę porozumień sierpniowych przewodnicząca nie wezwała ZOMO, to by było chyba najbardziej wymowne i adekwatne podsumowanie jej działań.
Kleczkowski o nieprawidłowościach w treści ekspertyzy
Ekspertyza domu na Zarzeczu budzi kontrowersje od dłuższego czasu. Mieszkańcy nie mogą wrócić do swoich mieszkań. Wystosowali niedawno apel do władz miasta.
Nieścisłości w ekspertyzie przedstawił Marcin Kleczkowski.
-Jeżeli chodzi o samą ekspertyzę, jest w niej mowa o stropach, które są w stanie średnim, czyli ich zużycie sięga maksymalnie 50%. Tylko w części objętej pożarem są one w stanie awaryjnym. Ta część to jest mniej niż 10% całego budynku, więc nie można mówić, że wszystkie stropy są w stanie awaryjnym. Jest jedno zdanie w raporcie, które burmistrz i jego zastępcy wykorzystują w sposób manipulacyjny. „Strop nad parterem nie został uszkodzony w wyniku pożaru, a jedynie nasiąknął wodą i teraz, gdy nie już ma zagrożenia, może być obciążony w dotychczasowy sposób”. Pokazuje to, że trzeba ze zrozumieniem czytać ten raport i ocenić go niestety krytycznie.
Wnioski wyciągane z treści raportu są manipulacją
-Ta ekspertyza, wbrew kłamliwym słowom pana Sieczkowskiego, że budynek został tak uszkodzony, że siedem z dziesięciu elementów jest w stanie awaryjnym, jest po prostu nieprawdą. Napisane jest, że całkowite zużycie budynku „kreuje się” na 70%. Wywodzenie takiego wniosku z analizy, która mówi o tym, że niecałe 10% budynku jest w stanie awaryjnym, jest po prostu manipulacją i jednym, wielkim nieporozumieniem. Mimo wyłączenia mi mikrofonu podczas przedstawiania ekspertyzy i tak ja przedstawię, jak nie na tej sesji, to na kolejnej- podsumował radny Kleczkowski.
Napisz komentarz
Komentarze