Wiele zależy od nas samych
Zanim całą winą obarczymy burmistrza, sami powinniśmy dbać o czystość w najbliższym otoczeniu. Jak się okazuje, mimo że jesteśmy ludźmi cywilizowanymi, bardzo wiele osób ma z tym problem. Zdarzają się nagminnie sytuacje, kiedy śmiecie –owszem- lądują w koszach, ale nie w tych co trzeba.
-Jest tak w przypadku między innymi koszy na śmiecie ustawionych w miejskim parku –informuje G. Jóźwik. –Ludzie często wrzucają do koszów poduszki, duże wiadra po farbach czy… okna. Przecież wiadomo, że po pierwsze kosze w parku nie służą do tego typu odpadów, a poza tym w ten sposób kosze są zapełnione raz dwa. Nieraz bywa, że o 6 rano kosze są przez nas opróżniane, a godzinę później wszystko z nich się wysypuje za sprawą tych właśnie „niepożądanych” śmieci. My nie jesteśmy w stanie jeździć co godzinę i wszystkiego sprzątać. Także bardzo prosimy o właściwe wykorzystywanie miejskich koszy na śmiecie.
Dariusz Iwanowicz przyznaje, że nieraz pewne miejsca są nieuprzątnięte należycie z winy ich firmy, i wtedy z pokorą przyjmują skargę i w możliwe jak najkrótszym czasie starają się posprzątać. Jednak przydałaby się czasami wyrozumiałość, bo naprawdę pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć i trzeba czasami właściwie oceniać sytuację.
-Ostatnio szedłem z synkiem do parku linowego wzdłuż bulwarów nad rzeką nie ukrywam, że obserwowałem czystość wokół ławek. Przy pierwszej kosz pusty, przy drugiej pusty, przy trzeciej też względnie. Dochodzę do ławki czwartej, a tam pełno w śmietniku opakowań po pizzy. W takiej sytuacji chciałbym, żeby do nas uczciwie podchodzono, bo wiadomo, że kosze były opróżniane, przecież żaden z naszych pracowników nie zostawiłby zapełnionego jednego pojemnika. Dlatego prosimy czasami o wyrozumiałość.
Puenta jest taka, że najprostszym sposobem na utrzymanie porządku jest nieśmiecenie. Kolejnym sposobem jest częstsze sprzątanie. To pierwsze jest w rękach każdego z nas. To drugie musi znaleźć źródło finansowania w budżetach miasta i powiatu. A o tym decydują radni.
Napisz komentarz
Komentarze