Już od dawna słyszymy opinie, że Rynek Zygmunta Augusta jest zaniedbany i nie wykorzystuje się jego potencjału. Padają również komentarze, że główne atrakcje miasta zostały przeniesione w okolice błoni nad rzeką Nettą. Burmistrz Mirosław Karolczuk chwali się posadzeniem drzew na centralnym placu za zawrotną kwotę ponad pół miliona złotych, choć efekt tych działań nie wzbudza powszechnego zachwytu. To już kolejny sezon letni, kiedy na rynku nie ma ogródków kawiarnianych.
Dlaczego nie ma ogródków kawiarnianych? Były burmistrz zna przyczynę takiej sytuacji
-Myślę, że brak ogródków kawiarnianych na Rynku Zygmunta Augusta może wynikać z dwóch przyczyn. Pierwsza to nieudolność burmistrza. Druga to tworzone przez miasto bariery, poprzez ograniczenie powierzchni ogródku do stu metrów kwadratowych. To niewielka powierzchnia, trudno zorganizować na niej zaplecze i ustawić taką ilość stolików, która pozwoliłaby zarobić na czynsz oraz prowadzenie działalności -komentuje były burmistrz Augustowa Leszek Cieślik.
-W tym roku obniżono trochę oczekiwania finansowe za dzierżawę, co było główną trudnością przy znalezieniu chętnych w ostatnich latach. Ale z drugiej strony ograniczono czas dzierżawy do zaledwie jednego sezonu. Jeżeli chce się w coś zainwestować i zapewnić temu odpowiednie standardy, dzierżawy powinny być dłuższe. Uważam, iż optymalne byłoby wydzierżawienie na trzy lata, żeby przedsiębiorca biorący udział w przetargu miał zwiększone możliwości. Materiał zainwestowany w stworzenie ogródków i inne koszty związane z ich działalnością, nie zwrócą się w ciągu jednego sezonu. Nie rozumiem dlaczego władze o tym nie myślą -dodaje radny Koalicji Obywatelskiej.
Brak cyklicznych imprez na rynku - przedsiębiorcy tracą przez to potencjalnych klientów
-Z pewnością brak zainteresowania dzierżawą ma również podłoże w tym, że na rynku od kilku lat odbywa się mało imprez. Ten obszar miasta dzisiaj kojarzymy głównie za sprawą wydarzeń o charakterze patriotycznym. Nie ma cyklicznych imprez poza rocznicą nadania praw miasta Augustowowi, którą obchodzimy jeszcze przed rozpoczęciem sezonu letniego. Już w przetargu powinny być przedstawione informacje np. o zaplanowanych koncertach na rynku, które będą gromadziły mieszkańców i turystów. Nie mówię o ściąganiu wielkich gwiazd, ale o imprezach kabaretowych, koncertach lokalnych artystów lub występach karaoke -proponuje radny Cieślik.
-Jeśli na rynku odbywają się jakieś wydarzenia i na plac przychodzi więcej mieszkańców, także osoby prowadzące tam działalność gospodarczą mają możliwość większego zarobkowania. To dotyczy zarówno restauratorów, jak i sklepów sprzedających odzież. Bardzo podoba mi się to, co można zaobserwować we Włoszech. Tam sklepy na centralnych placach miasta otwarte są w sezonie do ostatniego klienta, u nas nie tworzy się ku temu warunków -dodaje były burmistrz.
Bez inwestycji z prawdziwego zdarzenia sytuacja naszego rynku może się stale pogorszać
Leszek Cieślik podkreśla, że na rynku muszą pojawić się nowe atrakcje. Dotychczasowe mają wiele lat. Należy oczekiwać powstania nowych inwestycji, które zachęcałyby do ich odwiedzin.
-Największą atrakcją rynku jest fontanna, wybudowana już blisko dwadzieścia lat temu. Musi powstać coś nowego, co przyciągnie ludzi. Jest mnóstwo możliwości. Można stworzyć tam np. miejsce dla osób sprzedających starocie, ale nie na zasadzie olbrzymich żądań finansowych za dzierżawę. Gdyby wystawiały swoje towary bez pobierania od nich wielkiej opłaty, nasz rynek by się ożywił. Przy okazji można byłoby też zajść do ogródka na kawę -podkreśla radny Cieślik.
-Działania burmistrza Karolczuka i ugrupowania Nasze Miasto, związane z doprowadzeniem do ruiny budynku Centrum Informacji Turystycznej, też przyniosły opłakane skutki. Popularny „Atol” był przez lata kojarzony z rynkiem, turyści chętnie robili pamiątkowe zdjęcia przy tym charakterystycznym budynku. Teraz Centrum Informacji Turystycznej umieszczone zostało w przysłowiowej budzie przy dworcu PKS. To prawdziwie żenująca sytuacja -relacjonuje Cieślik.
Napisz komentarz
Komentarze