Temat mieszkańców poszkodowanych w niedawnym pożarze budynku komunalnego na ulicy Zarzecze był szeroko omawiany na sesji rady miejskiej. Układ rządzący miastem insynuował, że niektórzy radni podburzają mieszkańców i uprawiają politykę.
Władza podgrzewa emocje
-Ledwie dogaszono pożar i pojawili się źli ludzie, którzy próbują wykorzystać ludzkie emocje do swoich celów -grzmiał Filip Chodkiewicz.
-Bardzo gorąca prośba do państwa, żebyście nie słuchali wrogich podszeptów od niektórych radnych -powiedziała Jolanta Oneta Roszkowska.
Mieszkańcy zaprzeczają insynuacjom
Na te słowa stanowczo zareagowali mieszkańcy. Stwierdzili, że zarzuty osób związanych z burmistrzem są bezpodstawne.
-Mówicie, że niektórzy radni nas podżegają. To nieprawda. My sami zadzwoniliśmy do nich z prośbą o spotkanie, bo burmistrz nie miał dla nas czasu. Dlaczego panowie burmistrzowie nie mieli czasu, żeby spotkać się z nami np. dwa dni po pożarze w siedzibie Kodremu? Wszyscy urzędnicy i MOPS pojawili się bardzo szybko na miejscu zdarzenia. Jaką otrzymaliśmy pomoc? Zapewnienia, że już tam nie wrócimy. Mówienie, że musimy czekać na ekspertyzę, to mydlenie oczu. Władza powinna zrobić coś w trybie natychmiastowym. Ale ze wszystkim się „migacie”, bo macie jeden cel. Nie będę mówił jaki, ale jest to żenujące -komentował mieszkaniec na sesji.
Burmistrz czy nadzór budowlany: kto jest odpowiedzialny za opóźnione działania?
-Widzimy relacje z Polski, że gdy gdzieś dochodzi do katastrofy, huraganu, zerwanego dachu, natychmiast są zakładane plandeki. Tu tego nie było. Burmistrz mówił na sesji, że trzeba mieć zgodę nadzoru budowlanego. To absurd -mówi nam radny Adam Sieńko.
Czy pogorzelcy są ofiarami układów? Działka na Zarzeczu łakomym kąskiem?
-Mieszkańcy budynku na ulicy Zarzecze mają ogromne obawy, że zostaną stamtąd wyrzuceni ze względu na powiązania burmistrza z biznesem, obecnymi i byłymi radnymi. To miejsce mogłoby być dla wielu łakomym kąskiem na inwestycje turystyczne -ocenił Marcin Kleczkowski.
Napisz komentarz
Komentarze