Artykuł "Trudny start festiwalu. Blada przyszłość Augustowa" stał się internetowym viralem. Od soboty wzbudził zainteresowanie ponad 60.000 czytelników i ogromy ruch w komentarzach. Codziennie przybywają kolejne tysiące internautów, którzy czytają, niektórzy komentują.
Oto mój kolejny głos w dyskusji.
Semantyka rządziła Augustowem w ostatni weekend. Dziewięć koncertów, które miały miejsce na błoniach, nazwano mylnie festiwalem.
Definicja festiwalu i dlaczego "Augustów is the future" nie pasuje?
Festiwal to wydarzenie poświęcone określonej dziedzinie sztuki. Na razie się zgadza. Definicja ma jeszcze jedno słowo: CYKLICZNIE. Podobne wydarzenie może stać się festiwalem za rok lub dwa. Zapewne Karolczuk nie będzie już burmistrzem i to nie on będzie fundatorem festiwalu. Festiwal musi mieć jeszcze jedną cechę. Musi mieć dość konkretny charakter. Gdy jesteśmy przy muzyce, możemy mówić o festiwalu muzyki jazzowej, operowej, tanecznej, bluesowej. Tylko wówczas możemy z roku na rok gromadzić wierną publiczność.
Koncerty, na których występują po sobie artyści dark pop, heavy metal, jazz, pop, elektro, techno i acid trudno zamienić w festiwal, bo fani Wodeckiego nie będą raczej słuchać death metalu.
Zatem wiemy już, że „Augustów is the future” nie był i nie będzie festiwalem.
Czy nie ma na to rady?
Jest i to prawie darmowa.
Propozycja na przyszłość: lokalne zespoły na scenie festiwalu
Skoro mamy co rok rozstawiać ogromną scenę, wielkie nagłośnienie, lasery, zaprośmy lokalne zespoły, a jest ich przecież trochę. Miasto i miejski dom kultury nie są nimi zainteresowane, nie czują się zobowiązane pomagać, czy promować, ale możemy to przecież zmienić. Od godziny 15 każdego dnia oddajmy za darmo scenę na 2 godziny lokalnym twórcom. To może być dla nich ogromna szansa zaistnienia na profesjonalnej scenie, pokazania się przyjaciołom i rodzinom. Prosta matematyka mówi, że lokalne zespoły i wykonawcy mogliby zebrać widownię dziesięciokrotnie większą niż występy burmistrzów na początku „festiwalu”.
Marketing - klucz do sukcesu festiwalu "Augustów is the future"?
I jeszcze drobiazg, który nazywa się marketing. Urzędnicy miejscy zupełnie polegli na tym polu. To dlatego znakomici wykonawcy występujący w świetnych warunkach przyciągali zaledwie 200-300 osób, a super gwiazdy 600.
Za rok, mam nadzieję, że inny burmistrz, dzięki profesjonalnym działaniom, przyciągnie do Augustowa 5 lub nawet 10 tysięcy widzów. Na festiwal młodych talentów i starszych gwiazd „Augustów is the future”.
Napisz komentarz
Komentarze