By móc lepiej zrozumieć tegoroczny blamaż związany z nieprzygotowaniem do sezonu letniego w Augustowie, warto przypomnieć archiwalne słowa przedstawicieli aktualnej władzy.
Podczas obrad sesji rady miejskiej 30 marca 2017 roku dyskutowano nad zaproponowaną przez ówczesnego burmistrza Wojciecha Walulika kartą turysty w Augustowie. Pomysł zakładał, że posiadacze takiej karty będą mogli otrzymywać szereg zniżek na usługi w mieście, związane np. z przejazdem komunikacją miejską. Spodziewano się, że dzięki temu wzrośnie pobór opłaty uzdrowiskowej. Zastanawiającą wypowiedź wygłosił przewodniczący rady Filip Chodkiewicz.
Turyści to uciążliwość
-Do Augustowa przyjeżdżają turyści. Wiemy, że przyjeżdża ich tyle, iż miejsc noclegowych w sezonie nie ma. Nie mamy gdzie przyjąć tych turystów. Turyści z punktu widzenia większości mieszkańców, to raczej uciążliwość niż korzyść. Mamy zakorkowane ulice, zajęte parkingi i podniesione ceny za sezon -oceniał Chodkiewicz, ówcześnie radny ugrupowania Nasze Miasto.
Do kontrowersyjnej opinii Chodkiewicza ustosunkował się Mirosław Karolczuk, będący wtedy zastępcą burmistrza Walulika. Pan Karolczuk zarzucił swojemu obecnemu zastępcy brak logiki.
-Zarzucę panu przewodniczącemu pewien brak logiki. Ci, którzy wsiądą do autobusu, nie będą powodować korków jeżdżąc komunikacją miejską i odciążą ulice -uważał Mirosław Karolczuk.
Rok temu Chodkiewicz pisał o wstydzie
Niemal dokładnie rok temu członkowie ugrupowania Nasze Miasto wszczęli wielką awanturę. Na sesji rady powiatu, a następnie również na Facebooku, rozpętali polityczną burzę. Sprawa dotyczyła banneru reklamowego na moście nad rzeką Nettą. Po tym zdarzeniu starostów karczemnie zaatakował Filip Chodkiewicz pisząc o wstydzie. Czy zatem Nasze Miasto posiada jakąś autorefleksję i samokrytykę za to, co dzieje się w mieście w ostatnich tygodniach?
-Gdyby zarządzający miastem był człowiekiem honoru, to podałby się do dymisji po całej serii kompromitacji, których doświadcza Augustów od początku tego sezonu -uważa Leszek Cieślik.
O niespotykanych problemach Augustowa, związanych z tegorocznym sezonem letnim, piszemy od końca kwietnia. Wówczas nasze artykuły miały charakter prewencyjny, mający dać impuls do podjęcia natychmiastowych działań. Trudno jest nam uwierzyć, że wszystko przed czym ostrzegaliśmy wiele tygodni temu, okazało się czarnym proroctwem.
Nieukończenie kładek nad rzeką Nettą i sparaliżowanie bulwarów; niezrealizowanie remontu pomostu na plaży POSTiW; brak nowego pomostu i zagospodarowania plaży Bielnik; w końcu nieczynny wyciąg nart wodnych. Władze miasta mogą się usprawiedliwiać, że ostatnia z wymienionych porażek nie była od nich zależna. Jednakże przypomnijmy, iż augustowski wyciąg nie funkcjonował w dniu rozpoczęcia wakacji.
Na temat przywołanych sytuacji dyskutowano na nadzwyczajnej sesji rady miejskiej, zwołanej w drugiej połowie lipca. Zdecydowanie za późno. Najwięcej miejsca poświęcono zniszczeniu wyciągu nart wodnych. Dyrektor CSiR, Michał Paruch, prezentował znaną od pierwszych chwil po incydencie narrację o motorówce, która miała uderzyć w liny podtrzymujące słup wyciągu. Mówił, że istnieje możliwość naprawienia wyciągu jeszcze w tym sezonie, aby uruchomić go w okolicach połowy sierpnia. Burmistrz poprosił radnych o opinię, czy według nich powinno się naprawić wyciąg teraz, czy skoncentrować się na działaniach zmierzających do kompleksowego remontu. Opozycja wątpi, aby obecna władza była zdolna do takich napraw.
Wystarczyło przeanalizować opinie o wykonawcy
O paśmie porażek związanych z tegorocznym sezonem letnim w Augustowie rozmawialiśmy z byłym burmistrzem, radnym Leszkiem Cieślikiem, za którego kadencji powstały m.in. wyciąg nart wodnych, basen i bulwary.
-Ogromnych problemów i zaniedbań jest bardzo wiele. Chyba najbardziej drastyczny przykład to niezrealizowanie mostków na bulwarach nad rzeką Nettą, które miały w zamierzeniu służyć m.in. osobom niepełnosprawnym oraz matkom z dziecięcymi wózkami. Już pod koniec października ubiegłego roku sygnalizowałem, że nie trwają żadne prace związane z tą budową, choć zgodnie z przetargiem inwestycja miała być ukończona do końca 2022 roku. Później przedłużono umowę do końca kwietnia, z widocznym skutkiem. Normalny zarządzający powinien w takiej sytuacji zerwać umowę i wybrać nową firmę do realizacji. Nie zrobiono tego, a przecież nie była to żadna skomplikowana operacja -komentuje były burmistrz.
-Pragnę zauważyć, że firma z którą miasto zawarło umowę na budowę mostków, była znana na rynku z niedotrzymywania terminów. Wystarczyło poszukać ogólnodostępnych informacji na jej temat w internecie i dowiedzieć się, że ma ona wiele negatywnych opinii. Przykładem była budowa pomostu w Świętajnie, wykonana z rocznym opóźnieniem. Teraz można mieć również szereg wątpliwości, co do jakości prowadzonych przez tych ludzi inwestycji. Jeżeli dwukrotnie rozwiązywano umowę na budowę obwodnicy Łomży, to chyba żadnym problemem nie byłoby uczynienie tego także w przypadku niewielkich kładek wzdłuż bulwarów -dodaje radny Cieślik.
-W połowie lipca miasto desperacko zaczęło tworzyć prowizoryczny mostek w tym miejscu. Ile to będzie kosztować i dlaczego tak drogo? Powinno się zrobić wszystko, aby sfinalizować rozpoczętą przed wieloma miesiącami inwestycję. Nie można czekać na wykonawcę, żeby się zlitował i łaskawie dokończył budowę. Tu gospodaruje się publicznymi pieniędzmi. Gdyby pan burmistrz i jego zastępcy wydawali swoje pieniądze, nie miałbym uwag. Ale każda złotówka ze środków podatników musi być szanowana. Burmistrz powinien przeprosić i posypać głowę popiołem. Czy prowizoryczny mostek jest po to, aby ktoś mógł zarobić? -pyta Leszek Cieślik.
Przyczyną zniszczenia wyciągu mógł być jego stan
Były burmistrz spekuluje, że niekoniecznie motorówka przyczyniła się do zniszczenia wyciągu nart wodnych. Pyta o stan lin wyciągu.
-Sprawa wyciągu nart wodnych jest kolejnym przykładem braku profesjonalizmu władz miasta. Nie chodzi o to, czy jakakolwiek motorówka zahaczyła o liny podtrzymujące słup. Jeśli nawet do tego doszło, to urwanie liny mógł spowodować przede wszystkim jej zły stan techniczny. Z moich informacji wynika, że wymiana lin odciągowych na tym obiekcie, w tym zerwanej liny, miała miejsce jedenaście lat temu. Mówimy o najbardziej narażonej na warunki atmosferyczne linie. Mogło to spowodować, że była ona w znacznym stopniu osłabiona i ewentualny kontakt z łodzią motorową finalnie doprowadził do katastrofy budowlanej na jeziorze -mówi radny KO.
-W poprzednich latach pojawiały się sygnały, że ktoś się zawieruszył i zahaczył o liny wyciągu. Ale jeśli były one mocne, obiekt pływający się tylko od nich odbił. Historia mówiąca o tym, że motorówka wpłynęła w to miejsce z wielkim impetem, jest dla mnie mało wiarygodna. Zwykła łódź motorowa nie powinna poczynić takich szkód i nie podejrzewam też nikogo o działanie z premedytacją. Uważam ponadto, że wyciąg nie był należycie oznakowany, aby jego elementy były widoczne po zmroku. Powinien być oświetlony i wcale nie trzeba było doprowadzać do niego prądu. Technologia jest na takim poziomie, że obiekt można było oświetlić nocą dzięki bateriom słonecznym. Zauważmy, że latem noce są krótkie -ocenia szef Koalicji Obywatelskiej.
-Może sytuacja ze zniszczeniem wyciągu zostanie wyjaśniona przez prokuraturę. Jednak już w pierwszych godzinach od katastrofy budowlanej popełniono kardynalne błędy. Powinna zostać natychmiast wezwana policja i prokuratura, aby przeprowadzić ogląd zdarzenia i zabezpieczyć materiał dowodowy. Tymczasem linę na powierzchnię wyciągnął nurek. Nie wiemy, czy miał do tego uprawnienia, gdzie ją zaniósł i czy należycie zabezpieczył. Teraz może być problem ze stwierdzeniem, czy na pewno była to ta sama lina, która uległa dewastacji. Jeżeli była przetarta i mogła świadczyć o zaniedbaniach zarządczych, mogła być podmieniona -niepokoi się Cieślik.
-Postronny nurek nie powinien wyciągać liny, gdyż zbadaniem tego incydentu muszą zająć się eksperci. Jeśli zidentyfikuje się osobę, która ewentualnie sterowała feralną motorówką, to może ona zażądać przedstawienia dowodów, że na pewno jest to uszkodzona podczas kolizji lina. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że taki człowiek będzie domagał się udokumentowania, czy na linie znajdują się ślady świadczące o kontakcie z jego motorówką. Jak to zostanie udowodnione? W ostatnim czasie obecny dyrektor CSiR mówił, że koszt naprawy wyciągu może sięgać 300 tys. zł. Moim zdaniem to wartość zaskakująca i przesadzona -komentuje były burmistrz Augustowa.
Płyty paździerzowe przynoszą wstyd Augustowowi
Zamiast szumnie obiecywanego remontu pomostu na plaży POSTiW, pojawiły się na nim płyty z paździerza. Leszek Cieślik twierdzi, że miasto zostało ośmieszone przed ludźmi z całej Polski.
-Nie tylko wyciąg nie był należycie przygotowany do sezonu, ale również pomost i cały teren na plaży POSTiW. Wszystkie te elementy trzeba traktować jako całość, będącą przez lata jedyną atrakcją turystyczną Augustowa. Wyciąg jest wyeliminowany i wszystkich narciarzy wodnych przejął od nas Szelment. Tam jakoś udało się uruchomić obiekt bez żadnych komplikacji. Dziś na pomoście przy wyciągu powstały jakieś kompromitujące zapory z płyty paździerzowej. Nie wiem, czy większym wstydem byłoby zamknięcie pomostu na sezon, czy to co z nim zrobiono. Cała procedura z załatwianiem pozwoleń wołała o pomstę do nieba. Zastanawiam się, kto wziął odpowiedzialność za udostępnienie użytkownikom zniszczonego pomostu -relacjonuje Cieślik.
-Z ubiegłorocznego raportu jasno wynika, że należało przeprowadzić ekspertyzę pomostu na plaży POSTiW oraz zrealizować jego kompleksowy remont. Były nawet przetargi, które nie zakończyły się pomyślnie. Najpierw okazało się, że inwestycja była niedoszacowana i nie uda się jej zrealizować za zaplanowane 800 tys. zł. Później podniesiono wartość zadania do 1 mln 600 tys. zł i zabezpieczono na ten cel środki, jednak znów nie udało się wyłonić wykonawcy. Prawdopodobnie stało się tak, bo ponownie ktoś nie dopilnował procedur i zgłosił do inwestycji tylko wymianę poszycia, a miały być przeprowadzone zmiany całej konstrukcji -twierdzi radny.
Powodów do krytyki rządzących jest o wiele więcej
Były burmistrz Augustowa podkreśla, że można podać znacznie więcej przykładów porażek w mieście turystycznym oraz niewytłumaczalnych działań podejmowanych przez układ rządzący.
-Nie rozumiem, dlaczego inwestycja związana z placem zabaw na ulicy Rybackiej została zaplanowana na lato a nie na poprzednią jesień. Świadczy to o braku racjonalnego podejścia rządzących, bo przecież jesienią i zimą nikt nie korzysta z takich obiektów. Przykłady fatalnego podejścia miasta i zaniedbań można mnożyć. Przypomnijmy, że w dniu rozpoczęcia wakacji teren wokół plaży POSTiW prezentował się pod każdym względem obskurnie. Potrzeba było interwencji radnego Adama Sieńko, aby ktoś się tym zainteresował i skosił trawę porastającą jedno z najpopularniejszych miejsc rekreacji w mieście -dodaje Cieślik.
Napisz komentarz
Komentarze