Złote marzenia versus skromna rzeczywistość: kontrowersje wokół placu zabaw w Augustowie
Place zabaw to jedna z obietnic wyborczych burmistrza Mirosława Karolczuka. Ich realizacja wywołuje jednak poważne kontrowersje. W ostatnich miesiącach najwięcej mówiono o problemach z powstaniem takiego obiektu na ulicy Konwaliowej. Miasto zamierzało wybudować plac zabaw w miejscu, które plan zagospodarowania przestrzennego definiuje jako parking. Gdy starostwo, szanując prawo, odmówiło miastu wydania pozwolenia na budowę i oczekiwało zmiany planu miejscowego, zastępca burmistrza Filip Chodkiewicz oskarżył starostę o działalność wbrew mieszkańcom, manipulował opinią publiczną, silnie grał na emocjach.
Zagadka Olimpijskiego Augustowa: czy zabawa jest ważniejsza od hali sportowej?
Wątpliwości powoduje inicjatywa powstania placu zabaw w pobliżu błoni nad rzeką Nettą. Już w 2020 roku rządzący miastem złożyli wniosek do Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych o dofinansowanie zagospodarowania błoni za 10 mln zł, co wydawało się kwotą astronomiczną. Ostatecznie, mimo szumnych zapowiedzi, miasto otrzymało z RFIL okrągłe zero złotych. Plac zabaw jest tam jednak budowany w ramach „Olimpijskiego Augustowa”, z którego wykreślono najbardziej potrzebną budowę sali sportowej dla Szkoły Podstawowej nr 2. Szereg wątpliwości budzi także fakt, że niedaleko nowego placu zabaw biznes prowadzi rodzina radnej Bielawskiej.
Radny na tropie skandalu budowlanego: czy prokuratura zajmie się sprawą?
Pod koniec ubiegłego roku otwarto plac zabaw w dzielnicy Borki. Na ulicy Śliwkowej powstał obiekt za ponad 350 tys. zł. Kiedy odwiedzi się to miejsce, trudno jest uwierzyć, że wydano na ten cel horrendalne pieniądze. Plac prezentuje się bardzo skromnie. Kilka huśtawek, urządzeń do ćwiczeń, niczym niewyróżniająca się zjeżdżalnia, hamak i zarośla. Plac otwierano z wielkim rozmachem, rozpalono grilla, zorganizowano piknik. Potężne koszty przy mało imponujących efektach to wierzchołek góry lodowej. Radny uważa, że podczas budowy placu zabaw na ulicy Śliwkowej doszło do ewidentnych nieprawidłowości i być może sprawę tę wyjaśni prokuratura.
Jesienią ubiegłego roku otwarto plac zabaw w dzielnicy Borki w Augustowie. Burmistrz i jego sojusznicy przedstawiali tę inwestycję w samych superlatywach, ale trudno nazywać ją spektakularną. Obiekt jest niezbyt imponujący, chociaż przeznaczono na niego fortunę. Bardzo skromny plac zabaw za wielkie pieniądze to niejedyne zastrzeżenie. Radni uważają, że w trakcie realizacji nie dochowano procedur i naruszono prawo zamówień publicznych.
Inicjatywa budowy placu zabaw w dzielnicy Borki była słuszna. Zupełnie inną kwestią jest sama realizacja i efekt końcowy. Widok z pewnością nie powala na kolana, chociaż wydział promocji urzędu miasta napisał o tej inwestycji m.in., że będzie to miejsce atrakcyjne dla dzieci.
-Nowy plac zabaw na Borkach będzie atrakcyjny i bezpieczny. W planie budowy znajdują się huśtawki, tzw. bocianie gniazdo oraz różnego rodzaju karuzele. Teren wokoło placu zostanie ogrodzony i dodatkowo wyposażony w elementy małej architektury: ławkę, kosz na śmieci i tablicę informacyjną. Powierzchnia wokół urządzeń do zabawy zostanie wykonana z miękkiej i bezpiecznej dla dzieci nawierzchni gumowanej -zachwalał w internecie urząd miasta.
Odwiedziliśmy plac zabaw na ulicy Śliwkowej w ciepłe czerwcowe popołudnie. Zaskoczeniem było to, że obiekt był kompletnie pusty. Kolejnym zdziwieniem były zarośla otulające niektóre atrakcje, które raczej nie były tam elementem dekoracyjnym. Ale największą konsternacją była świadomość, że na kameralny plac ze stosunkowo małą ilością atrakcyjnych urządzeń, miasto przeznaczyło fortunę.
Kosztowna budowa placu zabaw na ulicy Śliwkowej
Marcin Kleczkowski złożył niedawno interpelację do burmistrza w sprawie placu zabaw na ul. Śliwkowej. Radny opozycji zapytał o łączny koszt zadania oraz o to, ile umów, na jaką wartość i w jakim zakresie zawarto z wykonawcami. Z odpowiedzi zastępcy burmistrza dowiedzieliśmy się, iż plac zabaw kosztował ponad 350 tys. zł. Zdumiewający jest fakt zawarcia aż trzech umów z wykonawcami. Pierwsza na przygotowanie podłoża za blisko 148 tys. zł, druga na dostawę i montaż bezpiecznej nawierzchni za prawie 90 tys. zł, trzecia na dostawę i montaż obiektów małej architektury za 105 tys. zł. Zakupiono także dodatkową ławeczkę i hamak o wartości powyżej 7 tys. zł oraz tablice z regulaminem korzystania z placu zabaw za ponad tysiąc złotych.
Radny Marcin Kleczkowski jest zdumiony. Jego zdaniem cała sprawa jest wielowątkowa i wymaga poważnej analizy przez odpowiednie służby.
Wątpliwości co do trybu wyłonienia wykonawców i przestrzegania przepisów
-Plac zabaw na ulicy Śliwkowej został zrealizowany za bardzo duże pieniądze. Kwota ponad 350 tys. zł na tak skromny obiekt jest ogromna i niewspółmierna do efektu końcowego. Chyba każdy mieszkaniec odwiedzający to miejsce miałby taką samą refleksję. Podobne opinie padały nawet ze strony radnego dzielnicy Borki popierającego burmistrza Mirosława Karolczuka. Pan radny w prywatnej rozmowie stwierdził, że jest zdegustowany i zdziwiony faktem, jakie środki finansowe zostały wydane na to przedsięwzięcie z tak mizernym skutkiem -mówi Kleczkowski.
Wieloletni przewodniczący augustowskiego PiS przekonuje, że podczas realizacji tej inwestycji mogło dojść do istotnego naruszenia prawa. Nie wyklucza, iż stało się tak z pełną premedytacją.
-Burmistrz dysponuje publicznymi pieniędzmi. Powinien wydawać je w sposób racjonalny, transparentny i przejrzysty. Okazuje się, że inwestycja związana z budową placu zabaw na Borkach budzi poważne wątpliwości. Zamówienie na realizację placu zabaw podzielono na trzy mniejsze zadania po to, by uniknąć procedury przetargowej. Nie wiemy, na jakich zasadach wyłoniono wykonawców, ale niewątpliwie zrobiono to wbrew zapisom ustawy o zamówieniach publicznych. Celem tej ustawy jest to, by każdy z wykonawców miał szansę wzięcia udziału w konkursach -informuje radny Prawa i Sprawiedliwości.
-Ustawa nie zabrania dzielenia zadania na mniejsze, ale również w tym przypadku muszą być wyłaniani wykonawcy podczas przejrzystych procedur przetargowych, z zachowaniem zasady zdrowej konkurencji i poszanowaniem dyscypliny finansów publicznych. Nie dochowano tego w ramach budowy placu zabaw na ul. Śliwkowej. Na portalu przetargowym urzędu miasta znajdujemy jedynie unieważniony przetarg dotyczący wyposażenia placu, na kwotę 40 tys. zł -alarmuje Kleczkowski.
-Kwota ponad 350 tys. zł obligowała do przeprowadzenia przetargu publicznego. Miasto potraktowało ściśle powiązane ze sobą prace, dotyczące budowy placu zabaw, jako całkowicie niezależne od siebie zadania. Jest rzeczą oczywistą, że te zadania były ze sobą ściśle powiązane. W mojej ocenie doszło do złamania prawa i tej sprawie powinny przyjrzeć się organy kontrolne, jak Regionalna Izba Obrachunkowa -ocenia radny PiS.
Piknik związany z otwarciem placu zabaw -kto poniósł koszty?
Podczas otwarcia placu zabaw zorganizowany został piknik. Pieczono kiełbaski, malowano buźki, kręcono watę cukrową. Kleczkowski bardzo precyzyjnie zapytał burmistrza, kto poniósł koszt zrobienia pikniku. Mimo konkretnego zapytania, nie otrzymał zadowalającej odpowiedzi. Radny zdobył zaskakujące informacje, że imprezę fundował jeden z wykonawców.
-Bardzo ciekawy wątek tej sprawy dotyczy także pikniku związanego z otwarciem placu zabaw. Zapytałem w interpelacji, kto poniósł koszty organizacji pikniku. Zastępca burmistrza, Sławomir Sieczkowski, odpowiedział niezwykle wymijająco, że koszty związane z promocją wydarzenia, poinformowaniem mieszkańców i przygotowaniem miejsca wydarzenia, poniósł urząd miasta. To kuriozum. Rozumiem, że miasto poniosło koszty, bo udostępniło sobie plac -ironizuje radny.
-Z moich informacji wynika, że miasto nie zapłaciło za piknik, a koszt wydarzenia pokrył jeden z wykonawców. Uważam, że sfinansował to spotkanie w ramach rewanżu i wdzięczności za to, że uniknął procedury przetargowej i dość łatwo zarobił niemałe pieniądze -uważa Kleczkowski.
-Złożyłem kolejną interpelację w tej sprawie. Bardzo konkretnie pytam w niej o tryb wyłonienia wykonawców i proszę o przedstawienie protokołów. Po udzieleniu odpowiedzi zdecyduję, czy należy powiadomić Regionalną Izbę Obrachunkową, Urząd Zamówień Publicznych, a nawet prokuraturę. Z całą pewnością sprawą budowy placu zabaw na ulicy Śliwkowej powinny zająć się organy kontroli sprawujące nadzór nad finansami publicznymi -podsumowuje Kleczkowski.
Mizerny efekt pomimo porażających kosztów
O komentarz do sprawy poprosiliśmy byłego burmistrza Augustowa Leszka Cieślika, za którego kadencji stworzono w naszym mieście wiele spektakularnych inwestycji rekreacyjnych.
-Efekt finalny placu zabaw na Borkach oceniam krytycznie. Wyposażenie jest mizerne, chociaż koszty są porażające. Przeznaczono ponad 350 tys. zł na coś, co niektórzy mieszkańcy mają na swoich posesjach, często nawet w lepszym standardzie. Lokalizacja obiektu również nie jest idealna, ponieważ nie znajduje się w centrum dzielnicy, ale nieco na uboczu, w pobliżu lasku i prywatnych domów. Można było wybrać lepiej dostępne miejsce dla wszystkich -mówi Cieślik.
-Jako radni nie jesteśmy przeciwni budowie placów zabaw czy infrastruktury towarzyszącej, ale zawsze powinno się to robić w sposób przemyślany, aby inwestycja służyła jak największej ilości augustowian i nikomu nie przeszkadzała. Uważam, że tego typu infrastruktura wykonana w dobie rządów ugrupowania Nasze Miasto, nie była tworzona racjonalnie. Przykładem może być powstanie kilku ławeczek na ulicy Portowej, szumnie nazwanych strefą relaksu. Również przeznaczono na to poważne kwoty. Uważam, że te ławeczki o wiele lepiej sprawdziłyby się w pobliżu plaży miejskiej. Na ul. Portowej ktoś usiądzie na nich od czasu do czasu, w pobliżu jest rzeka i stromy brzeg, to może stwarzać zagrożenie dla dzieci -uważa były burmistrz Augustowa.
Wątpliwości dotyczące podziału zamówienia –zainterweniuje NIK?
Leszek Cieślik jest z wykształcenia radcą prawnym. Szef klubu radnych Koalicji Obywatelskiej wyraża opinię, że wątpliwościom dotyczącym budowy placu zabaw powinna przyjrzeć się NIK.
-Kwestia związana z podziałem zamówienia podczas realizacji placu zabaw na ul. Śliwkowej jest zastanawiająca. Moim zdaniem nie było ku temu przesłanek. Z punktu widzenia prawa jest to dopuszczalne, ale w tym konkretnym przypadku nie było zasadne. Bardzo możliwe, że jest to powód tak horrendalnych kosztów inwestycji. Mam swoje zdanie na ten temat jako prawnik, lecz organami, które powinny to zbadać, są Regionalna Izba Obrachunkowa i Najwyższa Izba Kontroli. Po to funkcjonuje ustawa o zamówieniach publicznych, aby zapobiegać drastycznym wzrostom kosztów. Przy dzieleniu zamówień może dojść do sytuacji, że pewne prace i elementy realizowane przez różnych wykonawców, nie będą ze sobą kompatybilne -dodaje radny Cieślik.
-Jestem przekonany, że gdybym w taki sposób dzielił zamówienia przy realizacji inwestycji z okresu mojej kadencji, NIK by to zakwestionowała. Uważam, że dzielenie zamówienia podczas budowy placu zabaw na Borkach, jest trudne do obrony pod kątem prawnym -podkreśla Cieślik.
Napisz komentarz
Komentarze