-Ja jestem po to, żeby w twoim imieniu takie interesy załatwiać. Po to mam siostrę, sam wiesz gdzie, po to mi zrobiłeś drogę przez pustkowie do mojego biznesiku, żebym małe lub większe lody kręcił. To wszystko dla dobra naszego miasta.
-Kuba, ty mnie posłuchaj. Ten przedsiębiorca od piwa ma weksle Dobowskiego trasowane i zabezpieczone kasztanowcami pod kościołem. Te kasztanowce my zgłosiliśmy jako pomniki przyrody. Teraz on nic z tymi wekslami nie może nic zrobić, bo my trzymamy go w szachu. Wprawdzie może się odwoływać, i zapewne to zrobi, ale to będzie trwało lata całe, a on pieniędzy potrzebuje na już. Przycisnęliśmy go ceną miejsca na reklamy, daliśmy naszych nieudaczników do pracy i facet ledwo zipie. Ma już ZUS i urząd skarbowy na karku. Nie ukrywam, że trochę w tym pomogliśmy.
-Pomogliście?
-No tak. Babkowski napisał kilka donosów, rozesłał je do ministerstw, do prezydenta, premiera, do ZUS i urzędu skarbowego. Ten od piwa jest niewinny, czysty jak łza, ale kontrola za kontrolą siedzi mu w firmie. Jeden poseł i minister, wiesz który, naciska na urzędników, żeby nie dali piwowarowi spokoju. To oni dla świętego spokoju nie dają mu spokoju.
-Mało rozumiem. Gdzie ten interes?
-Kuba, ty wiesz, że oni mają mnie za półgłówka. Ale ty pamiętasz Kaligulę, i ja pamiętam. Lepiej udawać głupka, przysłuchiwać się, oglądać, a jak przyjdzie czas, zaatakować. I czas przyszedł. Trzeba przejąć władzę, a przy okazji sporo zarobić.
-Ale jak?
-No i w tym sęk.
-Sęk? Jaki sęk?
-Kuba, ty nie udawaj tu Dziewońskiego albo innego Michnikowskiego. Normalny sęk w desce.
-To chcesz, żebym te kasztanowce pociął na deski? Ale je nie mam tartaku.
-Słuchaj Kuba. Ten zastaw na kasztanowcach jest bardzo ważny dla piwowara. Dla nas nie ma znaczenia, bo my mamy czas, żeby się sądzić. Chodzi o to, by kupić te weksle. I po to do ciebie dzwonię.
-Ja nie mam pieniędzy, znaczy mam, bo trochę dostaję z naszego miasta, ale nie są to pieniądze na kupno weksli. Z siostrą się zresztą dzielę.
-O pieniądze się Kuba nie martw. Ja trochę nazbierałem. Oni tu z naszym miastem kręcą takie lody, że jak ich zrobię na dwadzieścia czy trzydzieści procent, zupełnie tego nie widzą. No i mam kilka walizek banknotów.
-No i?
-Przyjedziesz do mnie, dam ci ze dwie duże bańki, pojedziesz do piwowara i za walizkę kasiory odbierzesz od niego weksle Dobowskiego.
-A co z tymi deskami?
-Te deski i ten sęk, i ten tartak to ty sobie na razie odpuść. Skup się na wekslach. Te weksle poręczyli Filip Skonopi i Sławojek. Jak będziemy mieli te weksle, to rządzimy chłopie.
-A co ja z tego będę miał?
-Na razie dostaniesz małą saszetkę z piniędzorami, powiedzmy dwadzieścia procent z dwóch dużych baniek. Na lato będziesz ustawiony. Wyremontujesz pomost, ogrodzisz, nikt nie będzie ci dupy zawracał. Dla niepoznaki zrobisz jakąś wypożyczalnię, żeby skarbówka się nie czepiała, że masz lewą kasę. A jak już wygramy te weksle z Dobowskim, to cały świat mamy u stóp. Dobowski, Felek i Sławojek będą nam z ręki jedli, Alka Wolska będzie do mnie nocami wzdychała. Reszta to same głupki, nimi się nie przejmujemy.
-Czy on mi te weksle sprzeda?
-No jasne. Ja specjalnie złożyłem wniosek o te kasztanowce, żeby je na pomniki przerobić. Jakie tam z nich pomniki, suche same. Ale załatwiłem dwie sprawy. Pierwsza, jako zasłona dymna, zatrzymałem staroście Sprawiedliwemu budowę ulicy przy kościele. Ale to tylko drobna złośliwość. Ważniejszą sprawą było przekonanie piwowara, żeby zabezpieczyć weksle Dobowskiego tymi kasztanowcami. Później pozostało czekać, aż urzędy zrobią swoje i stwierdzą, że te kasztanowce to żadne pomniki. Za jednym zamachem mamy załatwionego piwowara, Dobowskiego i tych dwóch dupków, co kręcą się po urzędzie i co chwila robią mi jakiś kłopot.
-Dupków?
-Sławojka i Felka. Niedługo ich wyrzucę.
-To kiedy mam przyjechać?
-Kuba, ja muszę się jeszcze kryć. Znaczy głupka udawać. Cały dzień siedzę w tej dziupli pod schodami i niby pasjanse kroję. Jak tylko wszyscy wyjdą z urzędu, zadzwonię do ciebie, byś przyjechał po forsę. Weksle oddasz mi jeszcze tej samej nocy.
-Wszytko zrozumiałem, ale co z tym tartakiem.
-Dobra, kupię ci ten tartak, a do tego dostaniesz takiego małego dupelka lub swetera.
*Przedstawione sytuacje i postacie są wytworem wyobraźni autora, kreacją artystyczną, choć autor inspiruje się obserwacjami sytuacji i postaci prawdziwych. Autor nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek skojarzenia.
Napisz komentarz
Komentarze