Światło w gabinecie Mirona było zgaszone, jedynie przez żaluzje wpadały promienie latarni. Zbliżała się noc. Zgarbiony Miron siedział przy biurku i płakał, a właściwie łkał.
-Co ja teraz pocznę. Nic nie umiem, niczego się nie nauczyłem, nawet pasjanse układam tylko na najłatwiejszym poziomie. Mam już sześćdziesiąt lat, a głupi jestem jak dziecko. Nic mi się nie udaje, nic mi nie wychodzi. Za co się nie wezmę, schrzanię. Olimpijskiego naszego miasta nikt nie chce zbudować. To znaczy chcą, ale trzy razy drożej. Siedziba ZBOWID też kilkaset tysięcy przepłacona. Myślałem, że chociaż pomost nad jeziorem spokojnie wybuduję. A gdzie tam. Też chcą trzy razy więcej niż obliczałem. Jestem chyba jakimś zerem. Hamuję rozwój naszego miasta.
Na krzesłach naprzeciwko biurka siedzieli smutni towarzysze Mirona.
-Tylko nie wyskocz z tym ZBOWID-em publicznie. ZBOWID-u dawno nie ma. I siedziby być nie może. Dzisiaj nazywamy to domem emeryta. Kiedy się Miron przyzwyczaisz do nowych czasów? -spytał zatroskany Sławojek.
-To chociaż ten plac zabaw przy mnie zbudujesz. Prawda? -zaniepokoiła się Czerniawska.
-Jak tak dalej pójdzie, przegrasz wybory, a my razem z tobą -Dobowski był wyraźnie poruszony. -Dla ciebie to marne dwadzieścia tysięcy, ale dla mnie to są miliony. Musimy coś wymyślić.
Miron garbił się nad biurkiem coraz bardziej. Łkanie zamieniło się w szloch.
-Ja, ee, ja, ee, jak stracę, ee, komputer, ee, to jak będę układał, ee, pasjansa? Uuuuuuuu.
-Przestań ryczeć głupku -Alka Wolska powoli traciła cierpliwość. -Pomyśl, co my mamy powiedzieć. Ja wrócę do kasy biletowej, Mroszkowska będzie biegała po mieście i mówiła „sześć złotych proszę”, Czerniawska będzie upijać się prosecco, a Dobowski straci cygara. Sławojek spalił za sobą wszystkie mosty i jak straci służbowy samochód terenowy, nie będzie miał jak wrócić do domu, bo rzeka szeroka i głęboka. Dobrze chociaż, że łańcuch z orłem mam na własność.
Drzwi gabinetu otworzyły się z hukiem.
-Co tu tak ciemno? Ktoś umarł? – w drzwiach stał Felek Skonopi w towarzystwie Bamboszka.
-Zbieraj się Miron, jest robota do wykonania -Bamboszko miał podniesiony głos. -Umyj gębę. Zrobię ci makijaż, bo z takim ryjem do ludzi się nie nadajesz.
-Nigdzie się nie ruszam -Miron nie chciał wstać.
-Się ruszasz, się ruszasz i to szybko. Nie ma czasu -Bamboszko był bezlitosny. -Dostałem cynk, że będą przebudowywać dworzec. Są pieniądze od premiera, jest ładny projekt, niedługo ruszą z robotami. PKP to ogłosiło. Musimy czym prędzej otworzyć tę przebudowę. Ogłosisz sukces.
Podobnie zaaferowany był Felek Skonopi.
-Jedziemy na dworzec, bierzemy kamery, aparaty. Tutaj masz napisaną przemowę. Mam też przemowę dla Sławojka. Muszę jeszcze tylko ustalić, skąd dokąd są te tory, bo nigdy tego nie wiedziałem.
-Jak to dokąd? -Dobowski lekko się uśmiechnął. -W jedną stronę do pracy Alki Wolskiej, w drugą do domu Sławojka. Tyle.
Godzinę później na peronie dworca kolejowego stał Miron wraz ze Sławojkiem. Poły ich marynarek szarpał mroźny wiatr. Miron zaczął czytać z kartki.
-Dlatego zdecydowałem o zleceniu projektu, dlatego uzyskaliśmy pozwolenie na budowę i dlatego prowadzę rozmowy z PKP. Pierwsze efekty już widzimy. Rusza remont peronów.
Zaraz potem przemówił Sławojek.
-Wiemy jaką markę ma wśród mieszkańców Polski nasze miasto i chcemy, aby stacja kolejowa prezentowała się nowocześnie i funkcjonalnie. Cieszę się z decyzji o remoncie peronów.
Przemówienia zamknął Babkowski.
-W ten sposób poprawi się nie tylko komfort podróżowania, ale przebudowane przystanki i perony będą również bardzo dobrą wizytówką tych miejscowości.
-Tak ogólnie powiedziałem, bo nie wiem, gdzie jesteśmy -wyszeptał do Sławojka.
-Mamy to -powiedział Felek Skonopi. -Zwijamy się, zanim jakiś ochroniarz nas pogoni. -Teraz damy tytuł „Dworzec coraz bliżej. Umowy podpisane” i wyborcy będą myśleć, że to wszystko zasługa Mirona. Ma się tę łepetynę.
-Jest jeszcze jeden pomysł -Bamboszko był szczerze uradowany. -Po drodze będziemy mijać prywatną przychodnię, gdzie właśnie kończy się remont. Będzie tam nowy sprzęt, nowoczesna diagnostyka i takie tam. Zatrzymamy się tam na chwilę, rozstawimy kamery i mikrofony i Miron otworzy tę przychodnię. To będą dwa otwarcia jednego dnia.
Krzysztof Przekop
*Przedstawione sytuacje i postacie są wytworem wyobraźni autora, kreacją artystyczną, choć autor inspiruje się obserwacjami sytuacji i postaci prawdziwych. Autor nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek skojarzenia.
Napisz komentarz
Komentarze