-A niech się bawią, plac przy urzędzie jest wielki i betonowy -uśmiechnął się Miron pod nosem. Komputer już miło szumiał zapowiadając pasjansowe emocje. Dobowski, Zaracki, Czerniawska i Krewetkowska wyjechali na zimowe urlopy i Miron nie musiał szukać spokoju w składziku pod schodami. Mógł poukładać sobie w głowie wczorajsze wydarzenia. A było co wspominać. Dobowski zarządził, że teraz priorytetem będzie kurtura*. Dobrze pamięta, że Dobowski mówił kurtura. Fakt, miał już mocno w czubie, a wtedy lubił przekręcać wyrazy, no i te powiedzonka: pan Dobuś kozie z dupy nie wypadł, pan Dobuś całą noc myślał.
Miron bał się Dobowskiego, a szczególnie Dobowskiego wciętego. Po prawdzie Miron bał się wszystkich i wszystkiego. Najbardziej bał się zmian. Nawet zmiana komputera na szybszy była dla niego traumą. A wczoraj Dobuś powiedział, że przestawiamy wajchę, że teraz stawiamy na kurturę, że kurtura przyciągnie do nas młodych i starych, że kurtura, jak dobrze to rozegramy, będzie źródłem sporych dochodów. Że wszyscy zarobią, i Czerniawska, i Krewetkowska, on sam naturalnie, i Zaracki, nawet Alka Wolska, a Mroczkowska będzie mogła sporo wynieść. Ogłosi się, że robimy to dla ludzi, że nasze miasto to jego mieszkańcy, i my to wszystko dla mieszkańców.
-Kurtura jest wysoka i niska -mówił Dobowski. -Nas naturalnie interesuje wysoka, to znaczy taka, która przyniesie wysokie zyski. -Pan Dobuś kozie z dupy nie wypadł i studiował całą noc, co to ta kurtura. I pan Dobuś musi przyznać, że nic a nic z tych studiów nie wyniósł. Pan Dobuś za cholerę nie kuma bazy z kurturą. Ale to nic. Stawiamy na kurturę i basta. Musimy znaleźć dyrektora świetlicy, którą nazwiemy Oazą Kurtury. Dyrektor świetlicy wybierze po jednym teatrze, po jednym zespole, po jednym malarzu, rysowniku, reżyserze, jednym tancerzu. Wszyscy muszą być od nas, z naszego miasta. To będzie nasza baza kurturalna.
-To będzie też baza dla naszych internetów -wtrącił się Felek Skonopi. -Każdy koncert, występ, przedstawienie to będą epokowe wydarzenia, to będą kroki milowe w budowaniu naszej tożsamości, integracji społecznej, budowaniu więzi. Miron każdy spektakl otworzy i zamknie, dziennikarze łykną to jak pelikany. A tymczasem będziemy mogli kupować z mojego browaru piwo i rozdawać za darmo, Czerniawska będzie miała źródło słodzonego szampana, Zaracki opchnie do świetlicy wszystkie choinki zapachowe, a Dobowski sfinansuje swoją gazetkę. Każdy z nas będzie zadowolony. Kultura to siła i moc.
-Jest jeden problem -zauważył Sławojek. -Nikt kulturalny nie chce z nami rozmawiać. Kazaliście mi być chamem i trochę się to twórcom nie podoba. Ręki mi nie chcą podawać, od buraków mnie wyzywają, mówią o jakiejś słomie w butach. Twierdzą, że nie mają przyjemności z przebywania ze mną w jednym pomieszczeniu, że rozmowy w moim towarzystwie przypominają wrzucanie granatu do wojskowej latryny, że moje słowa są jak gówno, które rozbryzguje się na wszystkie strony. Rozmawiałem z jednym z nich, bo miał jakiś interes urzędowy, i powiedział mi, że jak widzi taką sztukę jak ja, to trudno mu zachować kulturę.
-Nie przejmuj się debilami, imbecylami - na czerwonej po alkoholu twarzy Dobowskiego pojawił się krzywy uśmiech. -Położymy część kasy na stół i zobaczysz, jak grzecznie będą po tę kasę lecieli. Dlatego wybierzemy tylko po jednym artyście z każdego gatunku kurtury, kto pierwszy, ten lepszy. Czy nam potrzebny jest Matejko, czy nam jest potrzebny Chopin? Nie, nam są potrzebni artyści, których bazą nie będzie sława czy talent. My, nasze miasto, będzie ich bazą. My będziemy im wskazywać, mówić, co mają wystawiać, malować, śpiewać, pisać, tańczyć. Talent może być sporą przeszkodą, uzdolnionych nie potrzebujemy. Potrzebujemy posłusznych. Jeśli ktoś z nich zada niewygodne pytanie, wyślemy go do Sławojka w celu obróbki skrawaniem, a jak to nie pomoże, wyrzucimy jak psa i kopa w dupę damy. W ten sposób zbudujemy w naszym mieście kurturę, naszą własną, tę właściwą, jedynie słuszną. To będzie tak wielkie dzieło, że nawet Przekop Mierzei Wiślanej się schowa.
Krzysztof Przekop
*Przedstawione sytuacje i postacie są wytworem wyobraźni autora, kreacją artystyczną, choć autor inspiruje się obserwacjami sytuacji i postaci prawdziwych. Autor nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek skojarzenia.
Napisz komentarz
Komentarze