Wczoraj Miron usłyszał od Sławojka, że z budżetem jest coś nie tak. Miron nie bardzo rozumie te zawiłości, ale zrozumiał, że jest problem. Najgorzej by było, gdyby obniżyli mu pensję. Tak, to byłaby tragedia. Całą noc nie spał. Do niedawna myślał, że dostanie podwyżkę, może nawet do trzydziestu tysięcy, ale od wczoraj nie był tego taki pewien. Podobno brakuje ileś tam milionów. Tego najbardziej nie pojmował. Miesiąc temu Sławojek opowiadał, ile to my nie mamy pieniędzy, że będziemy budować i to, i tamto za miliony, i miliony. Tyle było tych milionów, że Miron nie spamiętał. I nagle co? Nie ma już tych milionów, co się z nimi stało? Były i nie ma? Ktoś ukradł, czy co?
Zapewne opozycja wkradła się do urzędu w nocy i ukradła. A może to nadleśniczy? Podejrzany jest także komendant policji. Wziął radiowóz i nie podziękował, to i miliony mógł wziąć. W nocy przyszło Mironowi na myśl, że kradzieży mógł dokonać wojewoda, a nawet proboszcz. Wszyscy oni są podejrzani. Wszyscy. Nie może tak być, że są te miliony, a zaraz je ktoś ukradnie i Miron zostanie bez podwyżki.
Z zadumy wyrwało Mirona pukanie do drzwi. Nie czuł się bezpiecznie, więc klucz postanowił od teraz przekręcać. Klamka się poruszyła, ale drzwi nie ustąpiły.
-Miron, jesteś tam? Otwórz natychmiast -dobiegł głos zza drzwi.
-A kto tam?
-Nie wygłupiaj się głupku, otwórz, to my Sławojek, Felek Skonopi i Dobowski. Otwieraj natychmiast. Musisz pilnie podpisać zarządzenie.
Podpisywania zarządzeń Miron bał się najbardziej. Nigdy nie rozumiał, co tam jest napisane, nie pojmował tych paragrafów i tych cyferek. Szczerze mówiąc zawsze podpisywał w ciemno. Lubił rozdzielać korespondencję. Na kopertach jasno było napisane do kogo rozdzielić. Jak nie wiedział, wrzucał do niszczarki. To była praca, jaką mógłby wykonywać. Czuł przy niej sporą satysfakcję i był taki ważny.
Klamka poruszył się kolejny raz i kolejny. Miron przekręcił klucz. Do gabinetu wszedł Dobowski, a za nim Sławojek i Felek Skonopi. Dobowski od razu usiadł za biurkiem Mirona.
-Jest problem, Miron -powiedział. -Duży problem. Brakuje milionów.
-I nie ma skąd wziąć -wtrącił Sławojek. -Normalnie to byśmy podwyższyli podatki, ale rozumiesz Miron, że to niemożliwe. Dobowski, Czerniawska i paru innych naszych ludzi nie może zgodzić się na podwyżkę podatków. Oni nie po to ciężko pracują, żeby ktoś ich podatkami obkładał. Czerniawska już teraz mówi, że musi oszczędzać na szampanie i dlatego przychodzi pić do urzędu, do mojego gabinetu, gdzie mam szampana służbowego. Narzeka, że musi chodzić. Dobowski, wyobraź sobie, pali cygara po 500 zł. Tak chłop musi oszczędzać. Ja nie mam cygar, bo Mroszkowska tak nie lubi tytoniu, że nawet cygara zaczęła wynosić. Podatki odpadają.
-No to może zwolnię zastępców i pieniądze się znajdą -nieśmiało odezwał się Miron.
-No to Miron się popisałeś. Jesteś głupszy, niż ustawa przewiduje -zaśmiał się Felek Skonopi.
-Jest lepszy pomysł -głos Sławojka brzmiał złowieszczo. Miron przeczuwał najgorsze. Nie tylko nie dostanie podwyżki, ale może grozi mu obniżka. To byłoby straszne nieszczęście.
-Pomysł jest taki, żeby dla emerytów i młodzieży szkolnej kazać z powrotem płacić za bilety autobusowe. Gówniarzeria i geriatria niech bulą kasę, jak chcą jeździć.
-W domach niech siedzą albo niech dymają z buta -zarechotał Dobowski rozparty za biurkiem Mirona.
-Kasy z biletów wystarczy na zastępców i zostanie jeszcze na służbowego szampana -dokończył myśl Sławojek.
-Ale to za mało -wtrącił się Dobowski. -Musimy jeszcze wszystkim podnieść cenę śmieci. Nas to mocno nie obciąży, a jeśli będzie to problem, wywiezie się śmieci do lasu. Winę złożymy na spółdzielnię, na Unię Europejską, na wojewodę. A kasy będzie sporo. Pamiętaj Miron, obiecane, wykonane.
Mironowi troszkę szumiało w głowie. Ekonomia go bardzo męczyła.
-Czyli co robimy?
-Podpisz Miron zarządzenie o biletach, śmieciach i niepodwyższaniu podatków i dziękuj Sławojkowi, bo to on opracował ten plan naprawczy.
Gdy już wszyscy wyszli, Miron udał się pod schody, gdzie mógł spokojnie układać pasjansa.
Przedstawione sytuacje i postacie są wytworem wyobraźni autora, kreacją artystyczną, choć autor inspiruje się obserwacjami sytuacji i postaci prawdziwych. Autor nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek skojarzenia.
Napisz komentarz
Komentarze