Bartosz Lipiński
Temat przedłużającej się procedury zakupu działki leśnej na rozbudowę fabryki przez największego pracodawcę w mieście pojawiał się na naszych łamach wiele razy. Radni opozycji uważają, że całą sprawę wydłużyła obowiązująca w Augustowie 30 procentowa stawka opłaty adiacenckiej przy podziale działek. Z kolei szef formacji Nasze Miasto Tomasz Dobkowski obwinia Lasy Państwowe, a Mirosław Karolczuk uważa, że opłata adiacencka i planistyczna nie były żadną przeszkodą do wykonania transakcji.
-Ja wstydzę się trochę za swoje państwo. Zjawia się u nas koncern, który chce zainwestować miliony i w naszym kraju nie może załatwić rzeczy związanych z tak dużą inwestycją. Około 45 mld akcyzy to przedsiębiorstwo odprowadzało do Skarbu Państwa. Jak mają na nas patrzeć przedsiębiorcy, którzy nie mogą przez trzy lata rozpocząć inwestycji? -komentował burmistrz.
Karolczuk nie ma sobie nic do zarzucenia, twierdzi że zrobił w tej sprawie bardzo dużo. Jednym z efektów jest pismo z Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych ze zgodą na sprzedaż nieruchomości po spełnieniu dwóch warunków.
-Myślę, że jest w tym moja duża zasługa, ponieważ czasami byłem nawet upierdliwy, wysyłałem pisma i opisywałem sytuację. Próbowałem zawstydzić instytucje państwa polskiego -mówił Mirosław Karolczuk na sesji rady.
Burmistrz przyznał enigmatycznie, że szczegóły musi zachować dla siebie i ma nadzieję, że ktoś kiedyś wskaże przyczyny, przez które sprawy trwały aż tak długo. Równie tajemniczo i bez podania konkretów powiedział, że są ludzie uważający, że w miejscu zaplanowanej inwestycji nie powinna rozwijać się fabryka, bo las jest zbyt cenny. To zwyczajne niedopowiedzenia i przerzucenie odpowiedzialności na bliżej nieokreślone osoby.
W ostatnich miesiącach obserwujemy zbliżenie burmistrza do PiS. Radny Tomasz Miklas uważa, że Karolczuk czyni starania, aby w kolejnych wyborach samorządowych zostać kandydatem tej partii na urząd burmistrza. Spekulacje podsycają wspólne konferencje prasowe Karolczuka z politykami PiS -Pawłem Wnukowskim i Adamem Andruszkiewiczem, zdjęcia na Facebooku z Krzysztofem Jurgielem, spotkania z posłami Kazimierzem Gwiazdowskim i Lechem Kołakowskim, czy zaproszenia członków partii rządzącej na ceremonię otwarcia siedziby urzędu miejskiego.
Wypowiedzi burmistrza, iż wstydzi się za państwo i próby zawstydzenia instytucji państwowych mogą stanowić policzek dla rządzącego w Polsce od siedmiu lat ugrupowania Prawo i Sprawiedliwość. Po takiej „laurce” trudno jest się spodziewać, aby Karolczuk mógł kandydować z listy tej partii w przyszłorocznych wyborach.
*Artykuł ukazał się w 16/2022 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze