Czy były też inne formy działalności?
-Udało nam się uruchomić w Warszawie dwie drukarnie w prywatnych mieszkaniach. Byliśmy bardzo dobrze zorganizowani, podczas gdy struktury innych uczelni były rozbite. Zaczęliśmy działalność, wydruk ulotek. Małżeństwo Romaszewskich uruchomiło w Warszawie słynne radio Solidarność. Wykorzystywali prosty nadajnik zamontowany na wieżowcach i magnetofon kasetowy. Zofia Romaszewska była lektorem, wspólnie z mężem nagrywali audycje, po czym grupa osób wchodziła na wieżowiec i uruchamiała nadajnik. Po audycji natychmiast wzlatywały helikoptery radiolokacyjne i namierzały nadajniki. Było to bardzo niebezpieczne. Zostałem szefem ochrony radia Solidarność. Wprowadzałem grupę do bloku, czekaliśmy na dole aż zejdą i rozpływaliśmy się we mgle. Wtedy za roznoszenie ulotek, rozwieszanie plakatów groziła kara bezwzględnego więzienia od 3 do 10 lat. Ukrywałem się w Warszawie w różnych miejscach. Na prośbę mojej mamy wróciłem do Augustowa. To była również duża sztuka, trzeba było uzyskać przepustkę, następnie czekały kontrole w pociągu i autobusie. Osobiście nie doznałem dużych represji. Jednak przeszedłem jedną dużą rewizję.
Proszę opowiedzieć o tym zdarzeniu.
-Byłem na rybach z ojcem. Do naszego domu przyszła milicja, powiedzieli, że będą robić rewizję i pytali o mnie. Mama powiedziała, że jestem na rybach. Powiedzieli, że przyjdą później. Ponieważ mieliśmy w domu stare piece kaflowe, wszystkie zgromadzone przeze mnie materiały mama natychmiast spaliła. Wrócili po 30 minutach i oznajmili, że jednak przeprowadzą rewizję. Przeszukali cały dom, od piwnicy po dach. Niczego oczywiście nie znaleźli, dzięki mamie. Dwukrotnie jeszcze przesłuchiwali mnie UB-cy.
Napisz komentarz
Komentarze