Czasy stanu wojennego są już bardzo odległe. Mija 35 lat od tamtych wydarzeń. Zacierają się obrazy, zlewają wspomnienia. Chcemy zachować na piśmie chociaż część niełatwej historii tamtych dni. Upominamy się o pamięć o ludziach, którzy byli bohaterami walki o lepszą Polskę. Jednym z nich jest Andrzej Nietupski, pierwszy przewodniczący augustowskiej Solidarności. Zdajemy sobie sprawę, że pamiętają go nieliczni. Chcemy to zmienić, przywrócić jego postać pamięci naszych czytelników.
Jolanta Wojczulis
20.12.2016 08:15
(aktualizacja 13.04.2023 13:29)
Po wyjściu milicjantów zapadła cisza. Ania położona do łóżeczka zasnęła. My bez słowa razem z mamą zaczęliśmy sprzątać mieszkanie, ustawiać z powrotem na półkach książki porozrzucane po podłodze. Jakby uporządkowanie mieszkania sprawiło, że wszystko powróci do normy, mieliśmy wrażenia, że to co się stało było jakimś koszmarnym snem. Gdy wstał dzień, Jaruzelski ogłosił w telewizji i radiu stan wojenny, uformowanie WRON i tzw. media zaczęły mówić o oddaleniu niebezpieczeństwa czyhającego ze strony wrogich antysocjalistycznych elementów. Mama, ja i moje rodzeństwo od razu zostaliśmy otoczeni ciepłem najbliższych przyjaciół i rodziny. O tacie nie było żadnych wieści. W końcu po niespełna tygodniu powrócił do domu z obitym tułowiem i jako że miał wcześniej nadszarpnięte zdrowie znalazł się w szpitalu w białostockiej klinice. Dostał się tam dzięki wstawiennictwu swojej siostry, lekarz Krystyny Szrek. Był przetrzymywany w Suwałkach - jak mu tłumaczono, dla jego bezpieczeństwa. Wizyty SB w mieszkaniu zaczęły się zaraz po wyjściu ze szpitala, a pogróżki pod adresem całej naszej rodziny były nagminne. Dwóch innych augustowskich solidarnościowców także zostało internowanych w tym czasie.. Inni albo dalej siedzieli dla ich „bezpieczeństwa” rozrzuceni po całej Polsce, albo byli regularnie inwigilowani. Ot takie „personalne” podejście do każdego. Któregoś dnia zobaczyłem wchodząc do łazienki jak mama pomagała tacie nawijać bandaże wokół posiniaczonego tułowia. Zapytałem taty co się stało. Odpowiedział, że się poślizgnął i upadł i że to nic takiego. W tym samym czasie WRON'a organizowała komunistyczne związki zawodowe konkurujące z Solidarnością. Trzeba więc było, jak w całej Polsce, tak i w regionie Pojezierze, aby dawni solidarnościowcy wyrzekli się poglądów i zaakceptowali darowizny typu przydział na samochód i pokazali się tym samym w prawomyślnych szeregach. Tato odmówił. Trzeba więc było zgarnąć go z ulicy, wrzucić do samochodu i po przyjechaniu do augustowskiego lasu, przypiąć kajdankami do gałęzi, aby wyperswadować jego żebrom ten nierozsądek. Jak widać, upodobali sobie tę część ciała taty na tego typu rozmowy.
Napisz komentarz
Komentarze
G
grzegorz_sobczak
23.07.2020 20:54
Ja słabo znałem Pana Andrzeja, ale za to dobrze znam (przyjaźniłem się) Jego syna, Jarka
Napisz komentarz
Komentarze