Niedawno z augustowskiej społeczności odeszła Laura Gąsiewska. Kobieta, która niemal całe swoje życie poświęciła pomocy dzieciom, przez 30 lat prowadziła świetlicę Katolickiego Towarzystwa Służby Dzieciom w Augustowie. Dzięki jej wsparciu pomoc uzyskało mnóstwo dzieci. Nie sposób zliczyć, ile przewinęło się ich przez tę placówkę. To dla nich organizowała wolny czas, posiłki, pomagała w odrabianiu lekcji i robiła to wszystko w duchu wiary katolickiej. Uczyła ich religijnych postaw i dbała o ich duchowy rozwój. Niech spoczywa w spokoju.
Panią Laurę Gąsiewską znał prawie każdy, kto interesował się działalnością społeczną naszego miasta. Całą swoją energię i serce oddała dzieciom. Przez lata, na początku ze swoim mężem Januszem, a potem już sama z powodzeniem prowadziła świetlicę Katolickiego Towarzystwa Służby Dzieciom w Augustowie, przez które przewinęły się całe pokolenia. Poznałam ją w swojej pracy zawodowej relacjonując wydarzenia, które organizowała w swojej placówce. Były to rejsy statkiem, ogniska, spotkania wielkanocne i wigilijne. Wszystkie z nich były naprawdę wyjątkowe. Miło było patrzeć, jak dzieciaki cieszyły się z wizyty Mikołaja i podarowanych przez niego prezentów czy podarunków wielkanocnych. Mimo sędziwego wieku z wielkim oddaniem dbała o dzieci. Starała się pozyskiwać ludzi dobrej woli, by jej podopiecznym żyło się lepiej, by miały zapewnione jak najlepsze warunki dla rozwoju i nauki. Niejednokrotnie jej pomoc nie ograniczała się tylko do samych dzieci, bo korzystały z niej całe rodziny. Przez lata obserwowałam jej pracę i myślę, że nie było w naszym mieście drugiej takiej osoby, która z taką determinacją i oddaniem pracowała na rzecz innych. Wielokrotnie mówiła mi, że trudno jest w obecnych czasach pozyskać sponsorów, ale mimo to, jej się to udawało. Pani Laura odeszła niedawno po długiej chorobie. Miała troje dzieci, 10 wnuków i co najmniej 11 prawnuków oraz olbrzymią liczbę dzieci, którym przez lata pomagała. Jej działania wspierała też rodzina.
Napisz komentarz
Komentarze