Marek Gąsiewski dodaje, że jego mama do ostatniej chwili swojego życia była w pełni świadoma i dopytywała o swoje dzieci z Katolickiego Towarzystwa Służby Dzieciom.
-Mama była niemal do końca aktywna i świadoma. Zarówno ja, jak i mój brat i siostra oraz cała nasza rodzina myśleliśmy, że będzie nadal kontynuować swoje dzieło. Stało się inaczej. Jesteśmy pogrążeni w smutku, bo mama była dla nas wszystkim i wszystkim dla dzieci ze świetlicy-podkreśla. -Dzieci bardzo przeżywają jej śmierć. Na pogrzebie, same się zorganizowały i położyły kwiatuszki do trumny. Wygłosiły nawet przemówienie. Świetlicę mama i tato prowadzili wspólnie. Po śmierci taty w 2004 roku mama została z tym sama. Ona nigdy nie udzielała się towarzysko i całe swoje życie poświęciła dzieciom oraz naszej rodzinie. To był cel jej życia. Nigdzie nie wyjeżdżała, bo zawsze mówiła, że musi tu być po coś tam trzeba zrobić dla towarzystwa i dzieci. Podziwialiśmy ją i niewątpliwie jest wzorem do naśladowania. Żegnamy mamę z ogromnym smutkiem. Muszę tylko powiedzieć, że jak mama leżała w szpitalu na kilka dni przed śmiercią odwiedziły ją pracownice świetlicy i mimo już ciężkiego stanu mówiła do nich, że ona za kilka dni wróci do pracy.
Laura Gąsiewska zmarła w wieku 85 lat. Jej pogrzeb odbył się 20 lutego. Świetlica Katolickiego Towarzystwa Służby Dzieciom w Augustowie działa nadal. W jej funkcjonowaniu pomaga jej syn Marek Gąsiewski. Jego brat Zbigniew także pomaga dzieciom od lat tworząc rodzinny dom dziecka. Rodzinie i bliskim Laury Gąsiewskiej cała redakcja składa wyrazy szczerego współczucia. Mamy nadzieję, że chociaż nie ma już tej aktywnej kobiety z nami, będziemy mieli możliwość jeszcze wielokrotnie relacjonować na naszych łamach wydarzenia z Katolickiego Towarzystwa Służby Dzieciom w Augustowie i patrzeć na uśmiechnięte twarze dzieci.
Napisz komentarz
Komentarze