To miłe, czyli rozumiem, że nasz region wciąga…
- Z pewnością. Już od dawna planowałem poznanie wschodniej części Polski, ale nigdy nie miałem na to czasu. Kilka razy byłem w Siemianówce na regatach bojerowych. Mam też sentyment do tej części Polski, bo moja mama pochodzi z tych regionów, a mój tato był rodowitym Mazurem i taka ze mnie wyszła „krzyżówka” (śmiech). Mamy zamiar z żoną wracać tu częściej, pojeździć na rowerach, jeszcze raz przemierzyć kajakiem urokliwe rzeki i lepiej poznać te tereny i ludzi.
Zapraszamy zatem bardzo serdecznie, przecież mamy wiele jezior wokół, zimą na przykład mógłby pan pojeździć na bojerach.
-Tak jak mówiłem nie miałem jeszcze możliwości poznania wszystkich akwenów, ale niektóre jeziora już widziałem i jestem nimi zauroczony. Wydaje mi się jednak, że nie wszystkie nadawałyby się na latanie na bojerach, bo są za małe. Teraz żeglujemy naprawdę o wiele szybciej niż kiedyś, osiągamy szybkości dochodzące do 120 – 130 km/k, a przecież nie mamy hamulców i istniałoby poważne ryzyko, że nie wyrabialibyśmy się na zakrętach (śmiech). Przed wieloma laty, na jeziorze Krzywym, czyli tam gdzie mieszkam, można było sobie nieźle polatać, a teraz lecisz ok. 20 - 30 sekund i już musisz robić zwrot, bo inaczej wlecisz na brzeg.
Jeżeli chodzi o bojery to nie ma co kryć, że jest pan najlepszy, przecież 12 razy wywalczył pan mistrzostwo świata, a ostatnich pięć tytułów wygrał pan z rzędu. Tego też dokonał pan jako pierwszy i jedyny. Jednak z tego co wiem, pana przygoda z żeglowaniem zaczęła się od czegoś innego…
-Jestem przekonany, że moja przygoda z żeglowaniem rozpoczęła się podobnie jak u wielu innych żeglarzy, którzy mieszkali w miejscowościach położonych nad jeziorami. To wyszło zupełnie naturalnie. Mieszkaliśmy w małej wiosce Tałty tuż obok jeziora o tej samej nazwie, także już będąc brzdącem razem z moim bratem pływaliśmy z rodzicami na kajakach i żaglówkach. Moją pierwszą Optymistką pożeglowałem samodzielnie w wieku 7 lat. Nie ukrywam, że miałem dużo szczęścia, że znalazłem się w klubie Baza Mrągowo, którego mój tata był współzałożycielem. Była to prawdziwa kuźnia talentów. Już jako młody żeglarzzacząłem odnosić sukcesy na Optymistkach, potem na Cadecie, wygrywałem wiele regat i zostałem powołany do kadry narodowej. Ale na DN-ie zacząłem latać dopiero mając 14 lat, a mój pierwszy tytuł mistrza świata zdobyłem w wieku 30 lat.
Napisz komentarz
Komentarze