Augustowska młodzież od lat staje przed dylematem, którą ze szkół ponadgimnazjalnych wybrać. Na decyzję wpływ ma nie tylko upragniony zawód, jaki w przyszłości chcieliby wykonywać. Ale również chęć do nauki, wiedza i możliwości. Zdarza się również tak, że po ukończeniu szkoły zawodowej przychodzi refleksja, iż warto byłoby uzyskać maturę. Wydaje się, że to właśnie egzamin dojrzałości jest głównym bodźcem do podjęcia kształcenia w szkole uzupełniającej. Funkcjonująca w systemie weekendowym szkoła Ewy Wójcik, prowadząca naukę w budynku Zespołu Szkół Samorządowych nr 3, od lat stwarza możliwość przystąpienia do państwowego egzaminu. Problem polega na tym, że o ile zaledwie dwa dni nauki tygodniowo w ramach szkoły średniej są pewnego rodzaju udogodnieniem dla pracujących uczniów, to taryfy ulgowej podczas zdawania matur już nie ma. Liczba trzech absolwentów, która egzamin dojrzałości zdała z pozytywnym skutkiem, napawa niepokojem. Jest to wynik znacznie gorszy od pozostałych szkół ponadgimnazjalnych działających na terenie Augustowa i przy tym nasuwający pytanie: co dalej? Zdaniem radnego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, a zarazem kierownika w wydziale Edukacji Dariusza Szkiłądzia, powodem tak słabej zdawalności matur w szkole Ewy Wójcik może być starosta Jarosław Szlaszyński. Chodzi o brak pozytywnej odezwy w kontekście batalii o pieniądze, o które ubiega się właścicielka szkoły. Starosta odpierał zarzuty, pytając radnych z PiS: dlaczego tak zaciekle bronicie prywatnego interesu? Sprawa pieniędzy dla szkoły Ewy Wójcik trafiła na wokandę sądu, który przyznał rację powiatowi. Szkoła zamierza się odwołać. Czy nie jest tak, że każda ze stron sporu ma w tej sprawie trochę racji? Argumenty przytaczane w dyskusji, podgrzewały atmosferę na sali obrad.
- Pan starosta określił liczby dzieci, które zdały maturę w szkołach średnich. W szkole pani Wójcik tylko trzech uczniów zdało maturę. Zmartwiło mnie to bardzo, ale nie wiem czy przyczyną tej sytuacji nie jest pan. Chodzi o pieniądze, o które upomina się pani Wójcik przed sądem. 3 miliony to dużo kasy. Czy te pieniądze, o które walczy pani Wójcik nie są argumentem w kwestii zdawalności matur? Być może ta szkoła miała uboższą możliwość startu. Pieniądze dla szkoły są bardzo ważne, pan o tym wie, jako były nauczyciel. Ich brak mógł spowodować, że tylko trzech najlepszych uczniów zdało maturę. Może by pan łaskawym okiem spojrzał na tych uczniów – mówił do starosty Dariusz Szkiłądź. Swoją ripostę Jarosław Szlaszyński rozpoczął od nawiązania do pewnej znanej postaci polskiej sceny politycznej.
Napisz komentarz
Komentarze