Przez lata zakłamywano prawdziwy przebieg zbrodni katyńskiej. Jako egzekutorów władza komunistyczna wskazywała Niemców. Czy mógłby pan opowiedzieć o skali dezinformacji, której celem było zatuszowanie zbrodni i jej prawdziwych wykonawców?
-Po wojnie w wyniku zdrady państw zachodnich, na podstawie postanowień konferencji teherańskiej i jałtańskiej, Polska dostała się w sferę wpływów Związku Sowieckiego, a sojusz z ZSRS stał się kamieniem węgielnym polskiej polityki. Z punktu widzenia oficjalnej propagandy PRL nie można było tą zbrodnią obarczać sojusznika. Należało znaleźć innego winnego. Odpowiedzialnością obarczono Niemców, którzy mieli na swoim sumieniu wiele ofiar i starano się wmówić społeczeństwu, że ponoszą oni odpowiedzialność także za zbrodnię katyńską. Rosjanie byli jeszcze bardziej perfidni, próbowali nawet osądzić tę zbrodnię przed trybunałem norymberskim. Na szczęście alianci nie dali się oszukać. Podobnie jak wielu Polaków, którzy znali prawdziwą historię. Z przekazów rodzinnych, wspomnień, publikacji emigracyjnych, a także dzięki odwadze historyków publikujących w drugim obiegu. Wielką zasługę w dokumentowaniu i odkrywaniu prawdy o mordach na polskich oficerach nie tylko w Katyniu, który jest miejscem symbolicznym, ale także innych miejscach, odegrał Józef Czapski, wybitny intelektualista, oficer rezerwy krechowieckiego pułku, który jeszcze w czasie wojny zbierał dowody na temat zbrodni katyńskiej. Podobnie inny Krechowiak, późniejszy ksiądz Zdzisław Peszkowski.
Napisz komentarz
Komentarze