Geneza historii i smutne konsekwencje
-Cztery lata temu nabyłem w przetargu od urzędu miasta działkę za duże pieniądze, niejako z pełnymi możliwościami inwestycji pod zabudowę usługowo-mieszkalną. Chodzi o grunt tuż obok muru przy dworcu PKS, gdzie dziś parkują samochody osobowe. Kiedy było już wszystko załatwione i zacząłem starać się o pozwolenie na budowę okazało się, że na tej nieruchomości nie można czegokolwiek wybudować. Nie ma tam kanalizacji deszczowej, a właściwie nie można się do niej podłączyć. Tymczasem jest to niezbędne podczas procesu uzyskania pozwolenia na budowę. Kilkukrotnie kontaktowałem się w tej sprawie z miastem i zwracałem się do nich o pomoc, ponieważ to od nich kupiłem ten teren. Nie uzyskałem żadnego wsparcia, jedynie obietnicę, że zostanie to w jakiś sposób rozwiązane. Tak naprawdę jedynym argumentem był brak środków w budżecie. Plan zagospodarowania przestrzennego nie był do końca jasny podczas przetargu. Okazuje się, że przewidziano tam zabudowę jednorodzinną. Plan miejscowy był stary, a w tej chwili do niego odwołują się nowe przepisy budowlane, które np. ograniczają ilość mieszkań. Mnie ogranicza brak deszczówki, chociaż większość budynków przy ulicy zrzuca wodę na chodnik czy na ulicę. Planowałem wybudować budynek usługowo-handlowy, uczynić to miejsce ładniejszym –informuje nasz rozmówca dodając, że liczy na zainteresowanie miasta jego bolączkami.
Napisz komentarz
Komentarze