Czarne chmury nad burmistrzem

Zagadka

Dzień po rezygnacji burmistrza opinię publiczną obiegła wiadomość, że miasto odkupiło dworzec PKP. Radni klubu Nasze Miasto zorganizowali konferencję prasową przed budynkiem dworca, aby ogłosić tę informację mieszkańcom za pośrednictwem mediów. Bardziej istotne od tego, kto przybył na konferencję mogło być to, kogo na niej zabrakło. W spotkaniu nie wziął udziału Wojciech Walulik.

Kilka minut po konferencji zapytaliśmy przewodniczącego rady miasta Filipa Chodkiewicza o jego stanowisko wobec rezygnacji burmistrza z zasiadania w KWW Nasze Miasto.

-O powody decyzji proszę pytać pana burmistrza. Nie śmiem zgadywać, jakie one są. Po ludzku jest mi przykro, bo stworzyliśmy w klubie Nasze Miasto pewien zespół, który wypracował program dla miasta, który pracował razem jeszcze przed kampanią wyborczą, pracował razem w kampanii wyborczej i pracuje razem po wyborach. To jest zespół, który w międzyczasie znalazł kandydata na burmistrza. Był to Wojciech Walulik, który zobowiązał się pracować nad realizacją naszego programu. Pracowaliśmy w zespole. Burmistrz stwierdził, że idzie własną, osobistą ścieżką kariery politycznej. Proszę go spytać o powody, ja niewątpliwie zadam mu te pytanie, bo też chciałbym wiedzieć. Nasze Miasto istnieje, działa i my ze swoich obietnic się wywiążemy. Tego można być pewnym. Liczę na współpracę z każdym. Jeśli spojrzycie na to, jak funkcjonuje rada miasta, to zauważycie, że udaje nam się uniknąć podziałów. Tam są przedstawiciele klubów politycznych PiS, Platformy, jesteśmy my niezaangażowani politycznie obywatele. Udaje nam się w większości rzeczy dojść do porozumienia i głosować podobnie. Nie rozumujemy w kategoriach opozycji i koalicji. My realizujemy swój program wyborczy i będziemy robić wszystko, żeby on został zrealizowany możliwie pełny. Do współpracy zapraszamy każdego. Jeśli burmistrz będzie chciał nadal realizować nasz program, to fantastycznie. Jeśli nie, będziemy pracować nad metodami takimi, żeby osiągnąć swoje cele bez tego wsparcia –stwierdził w rozmowie z naszą gazetą F. Chodkiewicz.