Dużym sukcesem był już pierwszy protest przed augustowskim Sądem Rejonowym z 18 lipca, od którego wszystko się zaczęło. Pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy.
-To była dość spontaniczna akcja. Około godziny 15 założyłem publiczne wydarzenie na Facebooku i rozesłałem kilka sms-ów do znajomych. W księgarni kupiłem markera i dwa arkusze brystolu, jeden biały, drugi żółty, na których wypisałem hasła „Żadna partia nie powinna móc decydować, czy wyniki wyborów były ważne czy nie” oraz „Augustowianie w obronie Sądu Najwyższego”, bo przecież, co to za manifestacja bez transparentów? Kwadrans po godzinie 19 siadłem na schodach pod budynkiem Sądu Rejonowego na pustej ulicy Młyńskiej i czekałem, czy ktokolwiek oprócz mnie się pojawi… Przyszło ponad 30 osób, a połowę twarzy widziałem pierwszy raz w życiu. To było paradoksalnie bardzo radosne wydarzenie, ponieważ wszyscy odkryliśmy, że w Augustowie jest nas więcej. Że jest więcej osób wkurzonych tym, iż partia rządząca demoluje demokrację i zasady konstytucji.
Czy organizując pierwszy protest spodziewałeś się, że na kolejne manifestacje przyjdzie ponad 100 osób, w tym m.in. były prezydent i były prezes Trybunału Konstytucyjnego?
-Nie spodziewałem się tego w najśmielszych snach. Przed drugą demonstracją, co prawda przygotowałem wydarzenie dzień wcześniej i poświęciłem dzień urlopu na przygotowanie większych transparentów, ale realnie liczyłem na udział może 50-60 osób. Pomógł przypadek. Wysłałem przez Facebooka informację do Gazety Wyborczej, która na swoim profilu zamieszczała listę protestujących miast. W porządku alfabetycznym, czyli z Augustowem na czele. To tam informację o proteście znalazł asystent Bronisława Komorowskiego. Były prezydent zadzwonił i zapytał, czy może dołączyć od augustowskiej demonstracji, po drodze do Budy Ruskiej. Udział znanych osób publicznych takich jak prezydent Komorowski czy sędzia Zdziennicki oczywiście pomagał rozpowszechniać informacje o demonstracjach, ale najmilej wspominam przemówienia mieszkańców Augustowa. Chodzi o te przemówienia, które miały miejsce na schodach pod Sądem Rejonowym. Stanąć na ulicy przed nieznanymi ludźmi i przemawiać, wymaga dużej odwagi. W tak małym mieście jak nasze jest jeszcze trudniej. Dlatego mam poczucie, że w całej Polsce uczestniczyliśmy w wydarzeniach, które zapiszą się w pamięci całego pokolenia.
Napisz komentarz
Komentarze