Jest pan stałym uczestnikiem sesji i komisji rady miasta. Ostatnio głośno komentowana jest sprawa tzw. taśm, na których słychać przeklinających podczas obrad radnych.
-Na chciałbym tego komentować, choć jest to skandal. Dużo się mówi o transparentności i otwartości. Pan przewodniczący Chodkiewicz mówił, że wiele razy radni spotykają się w gabinetach, gdzie rozmawiają. Strach pomyśleć, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Nie chodzi o słownictwo, tylko o obrażanie ludzi. Co innego, jeśli łaciny używa się w formie przecinka, a zupełnie inaczej odbieram używanie jej do obrażania mieszkańców. Afera pokazała stosunek naszych samorządowców do społeczeństwa, bez względu na personalia i klubowe podziały. Nie podoba mi się system prowadzenia obrad czy fakt, że wszystkie skargi na burmistrza są uchylane przez komisję rewizyjną. To odnosi takie skutki, że ludzie mają tego dość, ich słowa trafiają, jak grochem o ścianę. Na początku kadencji na obrady przychodziło więcej mieszkańców, nowej władzy potrzebny był PR. Dlatego podczas sesji organizowano np. występy związane ze śpiewem i tańcem lokalnych twórców, choć to włodarze powinni się na nie sami pofatygować. Dziś na spotkania przychodzi garstka mieszkańców, bo nikt ich nie słucha lub słucha się pozornie, machnie ręką i dalej robi swoje.
Napisz komentarz
Komentarze