Trudno zaakceptować rzeczywistość, do której sami się przyczyniamy. Widok rozrzuconych w lesie papierków, toreb foliowych, puszek, butelek oraz różnego rodzaju innych śmieci przytłacza i skłania do refleksji. Nie tylko dlatego, że wszelkie akty wandalizmu i świadomego zanieczyszczania środowiska naturalnego są surowo karane przez prawo. Ciężko jednak sobie wyobrazić, by otaczający Augustów las całodobowo chroniły służby porządkowe. Brak kontroli skrzętnie wykorzystują niefrasobliwi obywatele. Należy pamiętać, że ekosystem służy nam wszystkim i kolejnym pokoleniom. Jeśli powszechnie krytykujemy zjawisko smogu zimą, wynikające przede wszystkim z palenia niskiej jakości opałem w piecach centralnego ogrzewania, nie możemy dewastować tego, co stanowi naturalny parasol ochronny przed zanieczyszczeniem. Co ważne, zaśmiecanie lasu i jezior nie jest zjawiskiem jednostkowym, świadczącym wyłącznie o nonszalancji czy efektach spożytego wcześniej alkoholu. Są bowiem zdarzenia, wskazujące na premedytację czy pozbycie się problemu pod osłoną nocy. Nasi rozmówcy mówili m.in. o znalezieniu w środku lasu dużej sterty gruzu, która nie mogła znaleźć się tam przypadkowo.
Dlatego dobrze, że znaleźli się ochotnicy, którzy w ostatnią sobotę, 27 maja, spotkali się w okolicach parafii Świętego Jana Chrzciciela na Borkach. Stamtąd wyruszyli do pracy, by przez kilka godzin zbierać w plastikowe worki śmieci z pobliskiego lasu i nabrzeża jeziora Necko.
Napisz komentarz
Komentarze