maseczki

Maseczki już w śmietniku? To nie najlepszy pomysł. Niefortunnie sformułowane przepisy wymagają ich noszenia w niektórych miejscach publicznych.

Minister Zdrowia ogłosił luzowanie obostrzeń covidowych. Oznacza to, że zdejmiemy maseczki. Adam Niedzielski podał datę.

Rząd zdecydował o zmianie stanu epidemii w Polsce na stan zagrożenia epidemią. Oznacza to, że jesteśmy krok bliżej do zdjęcia maseczek.

W środku rozwijającej się pandemii rząd uruchomił program #PolskieSzwalnie, który miał zapewnić produkcję maseczek chroniących przed wirusem. Podpisano umowy, zakupiono materiały, jednak produkt nie nadawał się od użytku. Za projekt odpowiedzialny był m.in. były kierowca Kornela Morawieckiego, ojca premiera.

Na ten dzień większość Polaków czeka od dawna. W czwartek 6.05 ukaże się rozporządzenie, które przyniesie nam ogromną ulgę. Zapis w Dzienniku Ustaw ma zagwarantować możliwość przebywania w przestrzeni publicznej bez maseczek. Wciąż jednak nie wiadomo, czy zwolnienie z tego obowiązku obejmie również rejony, które nie spełniły pewnego warunku.

Piękna majowa aura skłania do długich spacerów, odpoczynku na łonie natury i innych form relaksu. Co więcej, wielu ludzi uwierzyło, że najgorsze mamy już za sobą, a lęk powodowany epidemią koronawirusa niekiedy zdaje się ustępować miejsca brawurze. Obowiązek noszenia maseczek coraz częściej nie jest przestrzegany.

Aktualna sytuacja w kraju, związana z rozprzestrzenianiem się wirusa SARC-CoV-2 sprawiła, że praca w augustowskim Sanepidzie trwa wiele godzin, a nawet całą dobę. Nieprzerwanie są czynne trzy telefony alarmowe tutejszej Stacji, przy których czuwają nasi pracownicy odpowiadając na wszystkie Państwa pytania.

W nawiązaniu do ostatniej naszej rozmowy telefonicznej, zgodnie z Pana nakazem, abym nie zawracał Panu głowy drobiazgami, pozwolę odnieść się pisemnie do Pańskich działań. Na wstępie CHWAŁA Panu za inicjatywę zakupu 25 tys. maseczek mieszkańcom. Świetny występ medialny. Bardzo dobrze, że robiła to firma lokalna. Nie dyskutuję na temat ceny, bo w końcowym efekcie to się opłaca. Ludzi nie trzeba zwalniać, jakiś zwrot z PIT-u i jest ok.

Wszyscy obawiamy się zachorowania i o naszych bliskich, dzieci, dziadków czy najbliższych przyjaciół. Najbardziej narażeni na styczność z tym wirusem są pracownicy służby zdrowia i innych służb. Ich rodziny niemal codziennie przeżywają każde wyjście do pracy. Boją się, że ich mężowie czy żony zachorują albo staną się nosicielami koronawirusa.