Bartosz Lipiński
Nie milkną echa wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego. Opozycja utrzymuje, że teraz urząd miasta powinien zwrócić 1.500 zł mieszkańcom biorącym udział w komitetach budowy ulic. Osoby skupione wokół władzy zdają się nie rozumieć, o co opozycji w tej sprawie tak naprawdę chodzi.
Takie wrażenie można było odnieść choćby po przeczytaniu skandalicznego artykułu na stronie internetowej magistratu, informującego mieszkańców miasta o “grasujących” w Augustowie rzekomych oszustach oraz kanciarzach.
-Wyrok NSA z grudnia dotyczy regulacji stawki opłaty adiacenckiej przez uchwałę, która nie obowiązuje już od 4 lat. Nie zmienia to aktualnego stanu prawnego ani też w żaden sposób nie dotyczy komitetów, które powstają w ramach inicjatywy lokalnej -przekazał urząd miasta.
Co wynika z cytatu? Chociażby to, że wyrok NSA “nie zmienia aktualnego stanu prawnego” i nie dotyczy komitetów, które “powstają”. Czas teraźniejszy jest wręcz namacalny. Ale co z komitetami budowy ulic powstałymi w przeszłości? To przede wszystkim tych ludzi mogłyby dotyczyć zwroty.
Ciąg dalszy sprowadzania wyroku NSA do obecnej rzeczywistości mieliśmy na niedawnym posiedzeniu rady miasta. Rządzący chwalili się, że cały czas powoływane są nowe komitety.
-Muszę państwa radnych zmartwić, bo lada dzień będziemy podpisywać umowę z kolejnym komitetem na budowę drogi. Muszę także zmartwić państwa, że przyszli do mnie mieszkańcy trzech ulic z pytaniem, jak założyć komitety, gdyż chcą podpisać umowę na realizację swoich ulic -mówił radnym pracownik urzędu miasta współpracujący z komitetami Michał Kotarski.
Do powyższej wypowiedzi odniósł się Leszek Cieślik, który zapewnił, że wbrew narzucanej przez obecnie rządzących narracji, nikt nie jest przeciwny, by w Augustowie były zakładane komitety budowy ulic.
-Nikt nie ma pretensji o powoływanie komitetów. Jeżeli jest dobrowolność wpłat, to komitety mogą wpłacać środki i budować, nie ma żadnego problemu. Chodzi o coś innego. Uchwała z 2016 roku, z okresu tworzenia się komitetów, została uchylona przez sąd administracyjny. Ta uchwała zakładała zróżnicowanie opłaty adiacenckiej: 50 procent i 1 procent dla tych, którzy wpłacą na komitet. Tak to było przedstawiane mieszkańcom. Przychodzą do nas mieszkańcy i mówią, że ich wpłaty wcale nie były dobrowolne. Twierdzą, że byli zmuszeni wpłacić 1.500 zł, ponieważ groziła im opłata adiacencka w wysokości 50 procent od wzrostu wartości ich działki, np. 5 tys. zł. Taki ktoś dla spokoju wolał wpłacić 1.500 zł -ripostował Leszek Cieślik.
*Artykuł ukazał się w 10/2022 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze