Krzysztof Przekop by Koty2
Do końca tygodnia temperatury nas nie będą rozpieszczały, ale weekend zapowiada się dość ciepły z temperaturami do 16 stopni Celsjusza. Padać nie powinno.
Chciałbym zwrócić uwagę na niezwykłą i bardzo cenną inicjatywę. W połowie XVIII wieku w Augustowie żyło około 230 Żydów. W roku 1860 ich liczba wzrosła i stanowili 45% mieszkańców Augustowa. Zajmowali się głównie rzemiosłem, ale należeli też do budowniczych Kanału Augustowskiego. Pod koniec XIX wieku wykształciła się klasa żydowskich przedsiębiorców, do których należało 98% zakładów przemysłowych na terenie miasta. Przed wybuchem II Wojny Światowej w Augustowie żyło około 4.000 Żydów. Wojska sowieckie, które zajęły miasto rozwiązały wszelkie organizacje żydowskie, jednak dopiero w 1941 roku, po zajęciu Augustowa przez Niemców, doszło do masowych egzekucji i eksterminacji Żydów. W dzielnicy Baraki powstało getto, gdzie zamknięto 2.000 osób wyznania mojżeszowego ocalałych z pogromów. Na przełomie roku 1942 i 1943 getto zlikwidowano, a więzionych tam ludzi przewieziono przez obóz przejściowy pod Grajewem do obozów zagłady w Treblince i Auschwitz-Birkenau. Tam w komorach gazowych zakończyła się historia augustowskich Żydów. Przypominam pokrótce tę ważną naszą cześć dziejów, bo Jamiński Zespół Indeksacyjny zamierza przetłumaczyć i wydać „Księgę pamięci Żydów augustowskich’. Chcą na ten cel zebrać 30.000 zł. O zbiórce przypomina niezawodny Bogdan Falicki z Klubu Augustowian i Suwalczan w Warszawie. Dla hojnych darczyńców książka będzie gratis.
Kadra zarządzająca winna charakteryzować się profesjonalizmem. W dużych korporacjach mamy do czynienia z wielkimi działami HR, które organizują i kontrolują systemy doboru pracowników. Każde stanowisko ma określony zakres umiejętności psychologicznych i kompetencyjnych, które są oceniane podczas rekrutacji. Zdarza się, że zdolny kandydat nie jest przyjęty na stanowisko, na które aplikuje, ale otrzymuje propozycję innej funkcji w organizacji. Demokracja i wybory na najwyższe stanowiska w gminie stoi w sprzeczności wobec nowoczesnych form doboru kadr. Na burmistrza głosujemy raczej emocjami, nie sprawdzamy kompetencji, dyplomów, MBA, doktoratów, znajomości prawa, znajomości podstaw ekonomii, umiejętności zarządzania zasobami ludzkimi, dotychczasowego dorobku życiowego. Konsekwencje mogą być opłakane i bardzo kosztowne dla wyborców. Jeśli burmistrz okaże się nieudacznikiem, oszustem, pijakiem, złodziejem, sprytnym łapówkarzem, charakteropatą i kłamcą musimy męczyć się z nim całe pięć lat. Mirosław Karolczuk nie jest ani złodziejem ani pijakiem, jednak poziom niekompetencji, jaki ostatnio nam uwidocznił jest porażający. Widzimy dwa kolejne etapy RFIL, z których miasto otrzymało zero złotych, choć spodziewaliśmy nawet 60-70 milionów złotych, widzimy wniosek do tzw. Funduszy Norweskich, gdzie zamiast 45 milionów złotych znów otrzymujemy zero złotych. Duże pieniądze nie przemawiają do nas zbyt obrazowo, ale należy się nam wyliczenie, że przez niekompetencję ekipy rządzącej miastem każdy z mieszkańców stracił prawie 4.000 zł, przeciętna rodzina nawet 12.000 zł. Takie są koszty złych wyborów. Na nasze nieszczęście pamięć wyborcy jest niezwykle krótka. Za chwilę burmistrz przetnie wstęgę na kolejnym kawałku asfaltu i wszyscy mu wybaczymy potworne wpadki w gospodarowaniu zasobami miejskimi, stracone pieniądze, finansowanie biznesów radnych, niszczenie ludzi, którzy nie wykazali odpowiedniej pokory wobec władzy. Ufam jednak, że praca którą wykonujemy w niezależnym tygodniku i portalu, na dłuższą metę przyniesie dobre owoce i wspólnie odsuniemy niezguły i ciapy od kierowania sprawami miejskimi. W tym numerze opisujemy dramatyczną wpadkę miejskich urzędników pod kierownictwem Mirosława Karolczuka, za którą rachunek wynosi 45 mln złotych. Zapraszam do przeczytania artykułu „Kosztowna kompromitacja”.
Znany i bardzo zaangażowany w sprawy miejskie społecznik, Tadeusz Jaworski, często wypowiada się w ważkich dla miasta sprawach i robi to bardzo celnie. Czasami nie do końca panuje nad dygresjami, ale należy go zawsze wysłuchać z dużą uwagą, bo zwykle ma rację. Na ostatniej sesji rady miejskiej czekał na zabranie głosu chyba z 9 godzin. Gdy przyszła kolej na jego wypowiedź, najpierw usłyszał, że przewodnicząca Dobrowolska skreśliła go z listy mówców, by po krótkiej awanturze z radnymi opozycji wyznaczyć mu limit 60 sekund na wypowiedź. Przypominam, urzędnicy miejscy nie mają żadnego limitu, choć ich wypowiedzi rzadko mają wpływ na decyzje radnych. Sposób, w jaki przewodnicząca traktuje mieszkańców, opisujemy w tekście „Mieszkańcy jak intruzi”.
Przypominam, że wspólnie z Przychodnią Rodzinną na ulicy Hożej uruchomiliśmy na naszym portalu pomiar jakości powietrza na Śródmieściu. Dziękuję sponsorowi i zapraszam do sprawdzania, czy powietrze jest zdatne do oddychania, a ostatnio jest całkiem nieźle. Zasługa wietrznej i cieplejszej pogody. Oby do lata, wówczas powietrze stanie się zdrowsze.
Jest co poczytać.
Krzysztof Przekop
Redaktor naczelny
Napisz komentarz
Komentarze