Podczas Sesji Rady Miasta oprócz burmistrza, radnych i przedstawicieli instytucji miejskich, obecni są również zwykli mieszkańcy. Tego typu spotkania są publiczne i otwarte dla każdego. Urząd Miasta publikuje na łamach strony internetowej oficjalne zaproszenia dla wszystkich mieszkańców. W zależności od omawianych tematów, w posiedzeniach rady bierze udział nieliczne grono augustowian. Ale są też i tacy mieszkańcy, których frekwencja w sali konferencyjnej Urzędu Miasta jest wyższa od niektórych radnych. Wśród nich jest Marian Dyczewski, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Augustowskiej, prywatnie przedsiębiorca. Od dawna aktywnie działający na niwie społecznej, w ostatnich latach zasłynął, jako pełnomocnik referendum ws. odwołania Rady Powiatu Augustowskiego poprzedniej kadencji. Tym razem Dyczewski zabrał głos m.in. w kwestii budowy ulic, subwencji drogowych czy sytuacji augustowskich muzeów. Nie wszyscy wysłuchali jego opinii z należytą powagą. Dyczewski nie ukrywa swojego rozgoryczenia, gdyż w pewnym momencie wyłączono mu mikrofon, nie obyło się też bez uszczypliwych uwag. Sytuację próbował łagodzić przewodniczący Rady Miasta Filip Chodkiewicz.
-Chcę wyjaśnić, bo widzę zniecierpliwienie na niektórych twarzach, że wypowiedzi trwają za długo. Jesteśmy zobowiązani przestrzegać regulaminu sesji, tam wyraźnie jest wskazane, że każda wypowiedź może trwać pięć minut- zaznaczył Chodkiewicz, uruchamiając licznik odmierzający upływ czasu przy kolejnych wypowiedziach.
-Na zabranie głosu czekałem przez całą sesję. Nie awanturowałem się, opowiadałem o tematach, które bolą mieszkańców. W imieniu Towarzystwa Miłośników Ziemi Augustowskiej podnosiłem ważne sprawy. Jestem zbulwersowany tym, że część radnych miejskich zachowuje się niekulturalnie. Myślę, że dlatego mieszkańcy nie chodzą na sesje. Mieszkaniec może nie mieć racji, ale trzeba go wysłuchać -ocenił atmosferę panującą podczas swego wystąpienia Dyczewski. Prezes TMZA wyjaśniał, dlaczego regularnie uczestniczy w posiedzeniach rady i komisjach.
-Urodziłem się jako działacz społeczny. To jest moja choroba. W sprawach Augustowa jeżdżę nawet do Sejmu czy do ministerstw -stwierdził Dyczewski, nadmieniając przy tym o swoich sukcesach w zakresie walki o rozwiązania korzystne dla mieszkańców.
-Moje działania w Ministerstwie Zdrowia przyczyniły się do tego, że Augustów uzyskał statut uzdrowiska w 1993 roku. Było to wielkie osiągnięcie dla miasta, bo automatycznie przychodziły za tym pieniądze. Otrzymałem za to od wojewody podziękowania, dyplom i honorową odznakę ówczesnego województwa suwalskiego. Boli mnie, gdy daje mi się do zrozumienia, że przeszkadzam dla miasta -nie kryje smutku Marian Dyczewski. W posiedzeniu Rady Miasta z 27 października wziął udział także inny działacz, Tadeusz Jaworski. Prezes Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych "Integracja" miał również duże zastrzeżenia w kwestii zachowania części sali.
- Kiedyś na sesję przychodziło nas więcej, obecnie jedynie garstka. Podczas kampanii mówiło się o wsłuchiwaniu w głos zwykłych ludzi, o współpracy z nimi. A co mamy dzisiaj? Bulwersuje mnie fakt, że kiedy brakuje argumentów, wyłączany jest mikrofon -dodał Jaworski.
Napisz komentarz
Komentarze