Podczas wyborów 2007 roku uzyskał pan doskonały wynik. Były wtedy nieco inne realia, bo będąc kandydatem pełnił pan funkcję burmistrza Augustowa, dodatkowo trwała też batalia o budowę obwodnicy Augustowa, na czym bardzo zależało mieszkańcom. Kiedy pana zdaniem łatwiej było walczyć o mandat, ówcześnie czy teraz?
-Dwanaście lat temu kandydowałem w okresie bezpośrednio po rządach PiS, Samoobrony i LPR. Był to bardzo specyficzny moment. Oczywiście, że łatwiej jest startować w wyborach do Sejmu będąc urzędującym burmistrzem, a zwłaszcza będąc pozytywnie ocenianym przez wyborców. Zagłosowali na mnie głównie mieszkańcy Augustowa i powiatu, co świadczy o dobrej ocenie mojej pracy. Dzięki temu zostałem posłem, choć była to niełatwa decyzja. Dziś mogę powiedzieć, że bardzo długo zastanawiałem się nad przyjęciem mandatu, ponieważ rok wcześniej zwyciężyłem w pierwszej turze w wyborach samorządowych. Byłem jednak bardzo odpowiedzialny i wiedziałem, że będąc burmistrzem nie mogłem zrobić już nic więcej, jeśli chodzi o budowę obwodnicy Augustowa. Zrobiłem wszystko to, co mogłem. Jeździłem do Komisji Europejskiej oraz wspierałem protesty społeczne. Musiałem zmienić taktykę i mimo świadomości tego, że coś tracę, chciałem pomóc naszym mieszkańcom i osiągnąłem swój cel.
Napisz komentarz
Komentarze