-Bardzo mi się podobało jedno z haseł, które przeczytałem na trasie maratonu. Brzmiało ono „Ironman to takie wakacje, tylko bardziej bolesne”. Uważam, że idealnie oddaje sens tego sportowego wyzwania. Przeżyłem to już po raz kolejny, wiedziałem więc co mnie czeka, byłem też przygotowany na uciążliwą pogodę, bo był to lipiec i wiadomo było, że może być gorąco. Moje obawy się potwierdziły, bo temperatury były podzwrotnikowe i przekraczały 30 stopni Celsjusza. Także ciężko było zarówno na trasie rowerowej jak i na trasie maratonu. Kluczowe więc było odpowiednie nawodnienie i odżywianie, ja się o to postarałem, dałem więc radę. Trasa maratonu była bardzo urokliwa i malownicza wokół rzeki Men, biegło się nadbrzeżem, piękne widoki no i atmosfera fantastyczna, mnóstwo kibiców. Jeżeli chodzi natomiast o trasę rowerową to nie ukrywam, że była trudna, 1700 metrów przewyższenia, 10 kilkumetrowych podjazdów. Zjazdy też były bardzo techniczne, kręte, wśród miasteczek. Trzeba było nieźle się nagimnastykować, żeby tę trasę ukończyć. Wiele osób miało z tym problem, ponieważ na trasie zdarzały się wypadki i kraksy oraz awarie rowerów –wspomina Mariusz Pużyński. –Jeżeli chodzi o zakończenie triathlonu i metę, to było niezwykłe przeżycie, bo znajdowała się ona w epickim centrum starówki. Była tam ogromna trybuna, każdy z zawodników był witany z imienia i nazwiska na czerwonym dywanie. To niezwykłe zakończenie, które na pewno na stałe zagości w mojej pamięci, było warte tych wyczerpujących ponad 13 godzin.
Mariusz Pużyński zapytany o to, czy jadąc na zawody miał jakiś plan co do czasu ukończenia triathlonu odpowiedział, że tak.
-Starty w Ironmanie nauczyły mnie, że to nie są zwykłe zawody a przygoda, w którą wyrusza się z samego rana i kończy wieczorem. Trzeba wszystko mieć na uwadze, załamanie pogody, awarię sprzętu, nieprzewidziane wypadki albo kontuzje. Jeżeli chodzi o te ostatnie to trzeba być naprawdę w dobrym stanie zdrowia. Trzeba mieć pewność, że jak zakończy się Ironmana, to zrobi się to z uśmiechem i oczywiście odpowiednim zmęczeniem, ale na pewno nie na czworaka, ledwo oddychając. Tu zdrowie i kondycja są kluczowe. Wracając do pytania, to oczywiście byłem przygotowany na pewien wynik, natomiast trasa rowerowa trochę pokrzyżowała moje plany. Mimo to jestem bardzo zadowolony, bo udało mi się poprawić swój czas o 6 minut na odcinku kolarskim, a maraton o 20 minut. Ponadto udało mi się na odcinku rowerowym wyprzedzić 200 zawodników, także uważam, że to całkiem niezły wynik.
Napisz komentarz
Komentarze