Żołnierze wyklęci na Augustowszczyźnie
Panie starosto, kontynuując nasze rozmowy o augustowskich drogach do niepodległości, nie sposób nie wspomnieć o roli żołnierzy wyklętych na naszym terenie. Temat żołnierzy wyklętych po okresie przymusowego przemilczenia stał się, zwłaszcza w ostatnich latach, przypominany jako wotum przywracające godność. Dlaczego mówimy o nich wyklęci?
-To miano przyjęło się powszechnie, ale nie jest najlepsze. Żołnierzy walczących po zakończeniu drugiej wojny światowej, po 1945 roku o suwerenność Polski, o uwolnienie spod zależności zewnętrznej od Związku Sowieckiego i wewnętrznej od komunistów, chciała wymazać ze zbiorowej pamięci ustanowiona po wojnie na podbudowie komunistycznej i mająca sowieckie poparcie tzw. władza ludowa. Żołnierze powojennego podziemia zostali wyklęci przez władze PRL, nie przez naród. Tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej zdecydowana większość społeczeństwa solidaryzowała się z podziemiem niepodległościowym, które bazując na powszechnie akceptowanych ideałach Armii Krajowej podjęło walkę o budowę sprawiedliwego, demokratycznego, zgodnego z interesami narodu polskiego, niezależnego państwa. Z czasem szansa na zwycięstwo malała. Wobec bezwzględnego aparatu represji sowieckiego i komunistycznego, siły podziemia były zbyt słabe, a nadzieje na pomoc Zachodu płonne. Okazało się, że zachodnie mocarstwa, które najpierw zdradziły Polskę w Teheranie i Jałcie, potem przyglądały się instalowaniu władzy komunistycznej, mimo głoszonych wzniosłych haseł i zapowiedzi, uznały podporządkowanie Polski Związkowi Sowieckiemu i nie zamierzały w żaden sposób temu się przeciwstawić. Po 1947 roku walkę prowadzili już tylko ludzie najbardziej zdeterminowani o najmocniejszych przekonaniach antysowieckich i antykomunistycznych. Zdawali oni sobie doskonale sprawę, że ich walka jest beznadziejna, że nie mają szans na zwycięstwo, ale trwali bo nie mieli innego wyjścia, bo do końca chcieli być wierni obranej drodze, swoim ideałom. Byli niezłomni w swojej postawie i zarazem tragiczni.
Napisz komentarz
Komentarze