Karolino znam cię od lat, pamiętam jak pisałam o twoich sukcesach pianistycznych dobrych parę lat temu. Wiem, że urodziłaś się w 2000 roku w Augustowie i w wieku 6 lat rozpoczęłaś naukę gry na fortepianie pod kierunkiem mgr Anny Borkowskiej w Państwowej Szkole Muzycznej I st. im Emila Młynarskiego w Augustowie. Przypomnij proszę, jak to się stało, że wybrałaś właśnie fortepian i jak wyglądała twoja dalsza edukacja.
-Z pianinem miałam styczność już od urodzenia, a właściwie wcześniej - moja mama puszczała mi muzykę poważną jeszcze zanim się narodziłam. W moim domu od zawsze stało pianino, może właśnie dlatego pierwsze stawiane przeze mnie kroki prowadziły do instrumentu. Mama widząc moje zainteresowanie zapisała mnie w wieku 6 lat do szkoły muzycznej na fortepian. Los chciał, iż po zdanym egzaminie trafiłam do jednej z najlepszych nauczycielek w Polsce – Pani Anny Borkowskiej. Pod jej kierunkiem rozwijam nadal swoją pasję w Państwowej Szkole Muzycznej w Suwałkach. Jak dziś pamiętam pierwsze lekcje, które zdawały się być magiczne, już od pierwszej chwili pokochałam fortepian, a moja miłość rośnie stale z każdym dniem. W drugiej klasie dostałam najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć – fortepian. Od tej chwili wiedziałam, że nasze drogi się nie rozejdą i nie pomyliłam się, gram już 11 lat i na pewno na tym nie poprzestanę, gdyż nie można żyć bez powietrza, a powietrzem dla mnie jest muzyka.
Nie bez powodu gościłaś na łamach naszej gazety, na swoim koncie masz bowiem wiele sukcesów, które są dla ciebie najważniejsze?
-W moim odczuciu nie ma sukcesów najważniejszych. Każda nagroda okupiona jest ciężką pracą, dlatego wszystkie są dla mnie tak samo ważne. Jednak niektóre osiągnięcia mogę zaliczyć do przełomowych. Pierwszym takim sukcesem było II miejsce na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Juliusza Zarębskiego -Łomianki – Izabelin –Warszawa. Wtedy, w drugiej klasie szkoły podstawowej, po raz pierwszy powiedziałam, że jestem z siebie naprawdę dumna. I miejsce na Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym w Łańcucie uświadomiło mi, że nagroda sama w sobie nie jest najważniejsza. Kiedy po koncercie laureatów podchodziły do mnie zapłakane osoby, dziękując mi za dostarczenie wzruszeń zrozumiałam, że to właśnie po to gram. Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Młoda Polska przeznaczone dla artystów do 35 roku życia otworzyło oczy wielu ludziom, którzy uwierzyli, że naprawdę kocham to co robię i jest to moja ogromna pasja. Ukoronowaniem mojej wieloletniej pracy było otrzymanie tak rzadko przyznawanej maksymalnej liczby punktów na obowiązkowych przesłuchaniach Centrum Edukacji Artystycznej. Konkursów są setki, a na przesłuchania jedzie się jedynie raz w życiu. Ciążyła na mnie ogromna odpowiedzialność, gdyż ocena mego występu była również oceną mojej pani profesor i całej szkoły.
Napisz komentarz
Komentarze