-Szłam piękną, wyremontowaną ulicą 3 Maja. Na chodniku po drugiej stronie ulicy, gdzie znajduje się Urząd Miejski w Augustowie, zobaczyłam bałagan. To jeszcze nic, bo nieopodal po pozostawionych po Sylwestrze pustych pudełkach po fajerwerkach leżał rozciągnięty, martwy kot. Przechodnie nie zwracali na niego uwagi. Nie wiedziałam, gdzie mam zadzwonić, by ktoś to wszystko uprzątnął. Jak była w Augustowie straż miejska to można było zadzwonić do strażników i sprawa była załatwiana. Teraz nie wiadomo czy dzwonić do miejskich urzędników czy powiatowych? Pomyślałam, że zadzwonię do waszego tygodnika –mówi kobieta (imię i nazwisko znane redakcji).
Informację od naszej Czytelniczki otrzymaliśmy w piątek, 4 stycznia, czyli już kilka dni po Sylwestrze. Natychmiast zadzwoniliśmy do Urzędu Miejskiego w Augustowie. Sprawą zajął się Wojciech Waszkiewicz z miejskiego wydziału gospodarki komunalnej.
-Nie administrujemy tą ulicą i tak naprawdę sprawę powinien przejąć Powiatowy Zarząd Dróg w Augustowie –wyjaśnił. –Niemniej jednak zobaczymy co tam się dzieje. Szkoda tylko, że w zeszłym roku nie doszło do porozumienia z władzami powiatowymi i miejskimi w sprawie wspólnego zajmowania się właśnie takimi przypadkami. Ze strony władz miasta była taka propozycja, ale niestety nie spotkała się ona z pozytywnym odzewem. Może warto by było wrócić do rozmów w tym roku.
Nie minęło pół godziny a miejski urzędnik zadzwonił do nas z informacją, że martwy kot oraz cały ten bałagan na chodniku został uprzątnięty. Dodał, że martwe zwierzę zostało przekazane do specjalistycznej firmy, która utylizuje takie odpady. Poinformowaliśmy o przebiegu tego zdarzenia naszą Czytelniczkę, która w czasie zajmowania się przez nas tą interwencją zadzwoniła do PZD. Tam, jak zdała nam relację, usłyszała, że sprzątnięciem chodnika powinien zająć się jego właściciel. I to prawda, bo nie zawsze właściciel ulicy jest właścicielem chodnika. Według przepisów bowiem za porządek na chodniku odpowiada właściciel przylegającej do niego posesji. Nie chodzi tu jednak o to, by odbijać piłeczkę od urzędu do urzędu. Mieszkańcom chodzi o to, by sprawa została jak najszybciej załatwiona. Problem tkwi w tym, że od kilku lat, decyzją radnych miejskich, nie funkcjonuje straż miejska. Jak widać pomysł likwidacji tej formacji nie należał chyba do najrozsądniejszych, chociażby dlatego że większość interwencji, które opisujemy na naszych łamach dotyczy właśnie takich spraw jak martwy kot czy bałagan na ulicy. Są to typowe sprawy dla straży miejskiej.
Napisz komentarz
Komentarze