Jak w telenoweli
Zawirowania związane ze sprzedażą terenu dworca przy Rynku Zygmunta Augusta przypominają operę mydlaną. Pod koniec maja na mieszkańców Augustowa gruchnęła informacja o tym, że w perspektywie kilku miesięcy w mieście turystycznym nie będzie już dworca autobusowego. Warto przypomnieć, że dworzec PKP Augustów stracił kilka lat wcześniej. To kuriozum, biorąc pod uwagę, jak wielu turystów z całej Polski odwiedza każdego roku nasze miasto. Ale to nie o los urlopowiczów toczy się ta batalia. Głównymi poszkodowanymi całej historii będą przede wszystkim sami mieszkańcy Augustowa i okolic, dojeżdżający do szkół ponadgimnazjalnych. Rzeczywistość, w której zmuszeni byliby czekać na autobus przy zwykłych słupkach przystankowych wzdłuż ulic, pozbawieni toalet, kas biletowych czy zwykłego schronienia przed deszczem lub mrozem budzi powszechny niepokój. 7 czerwca odbył się pierwszy przetarg na kupno dzierżawy wieczystej gruntu, obowiązującej do 2030 roku. Tego samego dnia wyłoniono też jego nabywcę, którym miał zostać znany w całej Polsce biznesmen z branży cukierniczej. Co warte podkreślenia, inwestor był otwarty na rozmowy z przedstawicielami spółki oraz władzami województwa i miasta. Podczas wizyty w Augustowie deklarował, że przez jakiś czas po przekazaniu nieruchomości dworzec będzie mógł być w dalszym ciągu eksploatowany. Dzięki temu nasi włodarze zyskaliby dodatkowy czas na wyjście z patowej sytuacji i mogliby podjąć kroki zmierzające do przeniesienia dworca w inne miejsce. Dużym zaskoczeniem była informacja, że blisko miesiąc po rozstrzygnięciu pierwszego przetargu niedoszły nabywca ostatecznie zrezygnował z podpisania umowy. Oficjalnie, z przyczyn natury osobistej. Termin następnego przetargu ustalono już dzień później, co wywołało kolejne emocje i niesmak.
Napisz komentarz
Komentarze