Wiem, że po raz pierwszy w tym roku w wyścigu w Ruen, brał udział pana syn Tom, który wywalczył najwyższe podium. Po naszych augustowskich wyścigach w ogólnej klasyfikacji zdobył srebro, tato pewnie nie ukrywa dumy…
-Oczywiście, że tak, ale nie ukrywam też, że starty mojego syna są dla mnie bardzo stresujące. Przecież wiem z czym ten sport się wiąże, dlatego cieszę się, że zarówno w Ruen jak i w Augustowie wszystko poszło dobrze. Wiem, że dla Toma też jest to olbrzymi stres, bo nie dość, że mu zależy na jak najlepszym wyniku, to posiadanie nazwiska mistrza świata jest dodatkową presją. Wspieram go więc jak tylko mogę i cały czas trzymam kciuki za jego starty.
Jak to było z Tomem, on bardziej garnął się do tej trudnej dyscypliny jaką pan uprawia, czy to bardziej panu zależało, żeby szedł w ślady mistrza?
-Tom praktycznie wychował się na łodzi (śmiech), także siłą rzeczy ściganie się łodziami wytrzymałościowymi ma we krwi. Nigdy go nie namawiałem do tego, tym bardziej, że wiedziałem z czym to się wiąże i że będę drżeć o jego bezpieczeństwo. Wybrał sam i mimo obaw o niego, życzę mu jak najlepiej i na pewno będę służył mu swoim doświadczeniem.
Bierze pan udział w wyścigach od wielu lat, kogo pan uważa za największego swojego konkurenta?
--Od sześciu lat nieprzerwanie są to czterej piloci: Włoch Alexe Carella, Amerykanin Shaun Torrente, Sami Selio z Finlandii oraz Portugalczyk Duarte Benavente. Zacięta walka jest właśnie na ogół między nimi
Z pewnością zna pan większość zawodników ścigających się na łodziach wytrzymałościowych, wiem też, że wśród nich jest Polak Bartek Marszałek, co pan sądzi o naszym sportowcu?
Napisz komentarz
Komentarze