Mieliśmy okazję poznać go pod koniec ubiegłego stulecia, gdy wybierał się z augustowską młodzieżą na jeden z rejsów morskich. Od czasu do czasu odwiedzał bowiem miejskie szkoły i z entuzjazmem opowiadał o morskich wyprawach, zaszczepiając w młodych ludziach pragnienie przeżycia niezwykłej przygody. Wielu ludzi wywiózł na morze! Wielu żeglarzy wykształcił podczas prowadzonych szkoleń na patent żeglarski! Ilu przyjaciół zyskał na całym świecie zawijając do kolejnych portów Europy i świata! Wiele frajdy zafundował amatorom wodniactwa i sportu!
Zetknęliśmy się z Nim również podczas prac szkutniczych w niewielkim augustowskim porcie. Przygotowywał wówczas kolejny jacht klubowy do żeglowania po jeziorach. Przyglądaliśmy mu się z podziwem, jak pieczołowicie planował, ciął, wymierzał, kleił różne części łodzi, by zbudować solidny jacht szkoleniowy. Liczni żeglarze i amatorzy pływali potem tymi łodziami pod żaglami z wizerunkiem herbu Augustowa. Przez kolejne lata Komandor postawił sobie za cel odrestaurowywanie obu jachtów. To on zapoczątkował regaty „O błękitną wstęgę jezior augustowskich”, między innymi na tych jachtach, kontynuowaną potem przez inne instytucje.
Tę pasję pracy i służby innym wyniósł z domu. Nauczony przez ojca sumienności i kultu pracy, stale angażował się w różnorakie prace społeczne. Z wykształcenia muzyk - akordeonista organizował w przeszłości wielkie muzyczne imprezy szkolne i rozrywkowe. Jako harcmistrz swoją pasją wciągał coraz to nowe pokolenia młodzieży w prawdziwe harcerstwo, kształcące charakter i odpowiedzialność na obozach harcerskich, wycieczkach kajakowych i pieszo-wodnych wyprawach przez rzeki i jeziora Suwalszczyzny i Mazur. To Komandor był inicjatorem wodnego wychowania dzieci i młodzieży w Augustowie. Za swą działalność na rzecz Augustowa przez ówczesne władze odznaczony został krzyżem zasługi. Zawsze wiele wymagał od siebie i od innych. Wyznawał proste zasady, które są potrzebne na morzu. Był świetnym kapitanem, człowiekiem o mocnych nerwach. Obdarzony wieloma talentami, nietuzinkowy, wszechstronny, pełen pasji. Oddany ważnym społecznym sprawom, życzliwy i pełen pomysłów.
Swoją pasją dzielił się z innymi do ostatnich chwil. Już na emeryturze spełnił swoje marzenie z młodości o żeglowaniu i po cyklu trudnych szkoleń zyskał miano Kapitana Jachtowego Żeglugi Wielkiej. Miał na koncie ponad 80 rejsów morskich większymi i mniejszymi jachtami oraz wielkimi żaglowcami. Okazał się sprawnym i doskonałym kapitanem, z którym pływało się bezpiecznie, a smak morskiej przygody nadawał życiu pikanterii. Komandor Jacek udowodnił, że marzenia się spełniają, jeśli tylko naprawdę się tego chce.
W swojej ostatniej woli napisał na zakończenie: „Pozdrawiam Was z pokładu Niebiańskiego Żaglowca – Wasz Kapitan, trzymający dla Was miejsce na owym Żaglowcu. Nie zapomnijcie cieszyć się, że odszedłem po pięknym życiu, jakie ofiarował mi Najwyższy wszystkich żeglarzy.”
Doceniajmy życie i nasze osobiste rejsy przez życie, a wzorem Komandora Jacka Puchnowskiego spełniajmy swoje pasje, marzenia, pragnienia, dopóki starczy nam chęci i sił.
Przyjaciele żeglarze
Napisz komentarz
Komentarze