-Na straganach króluje chińszczyzna. Na jednym z nich niemal wyłącznie można kupić rzeczy zakupione w chińskich sklepach lub hurtowniach z chińszczyzną. Prawie cała biżuteria na tym straganie kupowana jest hurtowo i sprzedawana w pęczkach. Wystarczy obejrzeć oferty sklepów z chińskimi produktami. A miało być na tych stoiskach rękodzieło, własnoręcznie wykonane, a nie chińskie -informują nas Czytelnicy. -Na innym straganie sprzedawane są kubki z gier, marek samochodów i pozłacana biżuteria z hurtowni. Czy są to pamiątki augustowskie a może rękodzieło? Podobnie jest z różnymi gadżetami takimi jak sprężyny, scyzoryki czy diabełki. Czy tak powinno być? Czy burmistrz Augustowa ma jakąś kontrolę nad straganami? Po co w umowach zakazuje się handlu towarami pochodzącymi z chińskich sklepów i hurtowni z chińszczyzną, skoro nikt nad tym nie czuwa i nie sprawdza, czym się handluje? Burmistrz nie reaguje na uwagi dotyczące sprzedaży chińszczyzny na straganach. To bardzo rozzuchwala handlujących na rynku. Równocześnie dyskryminuje innych sprzedawców, którzy handlują towarami zakupionymi w hurtowaniach i wygania się ich z rynku. Nawet okularami przeciwsłonecznymi nie można handlować w okolicach centrum. Burmistrz nie interesuje się tym, czy handlujący na rynku trzymają się warunków umowy i sprzedają wyroby rękodzieła i pamiątki.
W tej sprawie trafiło do nas pismo. List został także przesłany do władz miasta Augustowa. Mamy nadzieję, że burmistrz zwróci uwagę na sygnał mieszkańców Augustowa. A swoją drogą, w mieście turystycznym powinno się naprawdę dbać o to, by na straganach sprzedawać to, co jest dla naszego regionu charakterystyczne. Warto tylko zobaczyć jakim powodzeniem i zainteresowaniem cieszą się targi rękodzielnicze. Widać, że na takie pamiątki zawsze jest zapotrzebowanie. Tradycyjnie należy przypomnieć, że takie problemy mogłaby rozwiązywać straż miejska, która została zlikwidowana kilka lat temu.
Napisz komentarz
Komentarze