"Pozew radnego Dobkowskiego to wstyd dla rady"
Panie prezesie, szef Naszego Miasta, radny Tomasz Dobkowski skierował do sądu pozew przeciwko pana osobie. Poczuł się urażony oceną, którą wygłosił pan pod jego adresem na sesji w lutym 2020 roku i teraz domaga się od pana przeprosin. Jak skomentuje pan to zachowanie, czy ów pozew skłoni pana do rezygnacji z dalszej działalności społecznej?
-Mimo, że mam już 77 lat, rozwój Augustowa nadal leży mi na sercu. Ani pan Dobkowski, ani jego koalicjanci nie powstrzymają mnie od dalszego zaangażowania na rzecz Augustowa i społeczeństwa miasta. Krytyczne uwagi radnych Naszego Miasta i pozew do sądu, za który powinni się wstydzić, nie zamkną mi ust i nie odbiorą demokratycznego prawa do swobodnej wypowiedzi i wolności słowa. Moje opinie nie były i nie są wulgarne, a bardzo merytoryczne, dotyczące spraw miasta i jego mieszkańców. Pozew radnego Dobkowskiego to wstyd dla rady.
Podczas posiedzenia komisji uzdrowiskowej z 15 czerwca 2020 roku, radny Dobkowski bardzo mocno krytykował pana osobę twierdząc, że nie robi pan nic dobrego dla miasta.
-Słowa pana Dobkowskiego, że nie robię nic dobrego dla Augustowa bardzo mnie zabolały. Przede wszystkim jest to kłamliwa recenzja oparta wyłącznie na jego prywatnym uprzedzeniu do mojej osoby. Kiedy wróciłem do Augustowa po studiach, natychmiast rozpocząłem starania o pozyskanie przez Augustów praw miasta uzdrowiska. Uważałem, że przyniesie to dla miasta rozwój i prestiż. Prowadziłem rozmowy w tym zakresie, w Ministerstwie Zdrowia rozmawiałem na ten temat dziesiątki razy. Dostarczyłem tam dokumentację przyszłego uzdrowiska wykonaną społecznie przez pana inżyniera Kostrzewskiego, a także projekt statutu dla przyszłego miasta uzdrowiska z wykonanymi mapami stref uzdrowiskowych. Bardzo pomógł nam też ówczesny wojewoda suwalski. Niezwykle popierał nasze działanie, a jego następca wręczył mi podziękowania za pracę społeczną na rzecz uzdrowiska Augustów.
Jest pan prezesem TMZA już piątą kadencję. To bardzo długi czas, w którym podjął się pan wielu działań społecznych. Świadczy to o tym, że robił pan dużo dobrego dla miasta.
-Razem z grupą mieszkańców stanąłem na czele protestu przeciwko prywatyzacji szpitala w Augustowie. Kiedy były starosta wydał pisemną decyzję o ewakuacji szpitala, to bez chwili zwłoki rozpocząłem strajk. Ówczesny starosta pod presją mieszkańców musiał wycofać się ze swoich planów i w ten sposób uratowaliśmy placówkę dla społeczeństwa miasta i powiatu. Rok później urzędujące wówczas władze powiatu kontynuowały działania zmierzające do prywatyzacji szpitala. Wraz z księdzem proboszczem Janem Wróblewskim ponownie podjąłem walkę, żeby szpital pozostał własnością powiatu i jego mieszkańców. Była to długa batalia, ale zwyciężyliśmy. To bardzo ważne dokonania. Spraw nieco mniejszej rangi mógłbym wymieniać dziesiątki, a nie miałem nigdy w tym żadnego interesu, z wyjątkiem społecznego. To się nigdy nie zmieni.
Jak ocenia pan pomysły zrealizowane przez Tomasza Dobkowskiego oraz Nasze Miasto?
-Pomysły, których jedną z twarzy jest pan Dobkowski nie przyniosły wymiernych efektów dla miasta. Mówię o budowie bazy sportów wodnych za horrendalne pieniądze, kosztochłonnym remoncie nowej siedziby urzędu miasta w byłym Gimnazjum nr 1, czy małych szansach na odniesienie sukcesu przez strefę aktywności gospodarczej. Mam tylko nadzieję, że na liście dokonań pana radnego nie pojawi się nigdy zgoda na obwodnicę przez Puszczę Augustowską. Byłem obecny na wielu komisjach i sesjach rady miejskiej obecnej oraz poprzedniej kadencji. Kilka lat temu przekonywałem radnych Naszego Miasta, że teren nad rzeką Nettą, gdzie dziś stoi betonowy skatepark, to najatrakcyjniejsze grunty w Augustowie, warte krocie dla miasta i nie wolno ich zmarnować. Moje uwagi kierowane do ludzi z klubu, na czele którego stał i stoi pan Tomasz Dobkowski, nie docierały do ich świadomości. Nie potrafili zrozumieć, że przy mądrym gospodarowaniu ten teren mógłby przynosić miastu wielkie dochody. Niestety, ale trudno mi wskazać pomysły Naszego Miasta, które generowałyby dochody. Łatwiej byłoby mówić o stratach, bo realizowane przez nich zadania w dużej mierze muszą być utrzymywane i finansowane z publicznych środków mieszkańców. Brakuje im gospodarczego podejścia, ale przede wszystkim otwartości na mieszkańców Augustowa. Idealnym tego dowodem była i jest moja osoba. Mam duże doświadczenie w życiu gospodarczym i moje rady były oparte na kalkulacjach ekonomicznych poszczególnych przedsięwzięć, a nie na rzucanych bezmyślnie tematach. Z okazji nowego roku życzę władzom miasta Augustowa trochę pokory i otwarcia na innych.
Dziękuję za rozmowę.
*Artykuł ukazał się w 2/2021 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze