Rządzący Augustowem nigdy nie przyznają się do żadnych błędów. Niezależnie, czy chodzi o problem z budową domu seniora czy strajk ratowników, winni mają być wszyscy, tylko nie burmistrz Karolczuk i jego najbliżsi współpracownicy. Taką samą narrację mogliśmy usłyszeć w sprawie cen ciepła. Władze chcąc usprawiedliwić horrendalny koszt ogrzewania miejskiego obarczają winą poprzedników.
-Gdzie był dobry gospodarz, kiedy w 2005 roku wiadomo było już, że wprowadzane są opłaty za emisję dwutlenku węgla? Prawda jest taka, że przez całe lata nikt nie pomyślał o tym, co będzie w przyszłości i że warto zadbać o to, by ciepło produkować z czegoś innego niż z węgla. Kocioł na biomasę został wybudowany i pracuje. To konkretna rzecz mająca zapobiec dalszym wzrostom cen. Oczywiście można było dalej siedzieć z założonymi rękami, tak jak to bywało wcześniej i patrzeć jak rosną koszty, wraz ze wzrostem ceny węgla -grzmiał Filip Chodkiewicz.
Po słowach Chodkiewicza odwołujących się do 2005 roku, na sali posiedzeń rozległ się potężny gwar. Mieszkańcy wyrazili oburzenie, że rządzący chcieliby zrzucić z siebie odpowiedzialność nawiązując do prehistorii sprzed dwudziestu lat, natomiast nie przywołują faktów, na które sami mieli namacalny wpływ. Propagandę zastępcy kontynuował burmistrz Mirosław Karolczuk, w latach 2014-2017 mający nadzór nad spółkami miejskimi. Również on próbował się „wybielić”.
-Przez całe poprzednie lata żaden włodarz nie myślał o tym, aby ogrzewać mieszkańców czymś innym oprócz węgla i oleju opałowego. To po raz pierwszy zrobiłem ja i podpisałem ryzykowny wniosek, by opracować studium wykonalności, zdywersyfikować źródło palenia. Płacimy tylko opłaty emisyjne od węgla i oleju opałowego, a od biomasy nie płacimy. W związku z tym była to słuszna decyzja. Tylko szkoda, że ktoś nie podjął jej dziesięć lat wcześniej -fragment opinii Karolczuka.
Rozmawialiśmy z byłym burmistrzem Wojciechem Walulikiem i poprzednim prezesem spółki MPEC „GIGA” Wojciechem Krzywińskim. Ich opinie zdecydowanie zaprzeczają słowom Karolczuka i Chodkiewicza.
Wojciech Walulik był burmistrzem Augustowa w latach 2014-2018. Jest on zbulwersowany tłumaczeniami swojego zastępcy, a obecnie następcy. Przekonuje, że odchodząc ze stanowiska zostawił miastu konkretny plan modernizacji spółki ciepłowniczej, a jego wdrożenie mogło skutkować znacznie szybszą budową kotła na biomasę i ograniczeniem kosztów emisji CO2. Burmistrza Walulika nie przekonuje argumentacja Mirosława Karolczuka.
-Opinia pana Karolczuka, że poprzednicy nic nie zrobili, aby zmodernizować naszą ciepłownię, to nieprawda oraz potwarz. Jest to typowe przerzucanie odpowiedzialności przez ugrupowanie Nasze Miasto, które wszystkie sukcesy przypisuje sobie, a porażkami obarcza innych. Mówienie przez nich, że za obecną sytuację w mieście odpowiada Unia Europejska lub wojna na Ukrainie to zwykła zasłona dymna. Wszystkie polskie samorządy funkcjonują w takiej samej rzeczywistości, ale to w Augustowie skala podwyżek jest bezprecedensowa. Przez szacunek dla mieszkańców nie powinno się używać nieprawdziwych argumentów -ocenia Wojciech Walulik.
-Odchodząc z funkcji burmistrza zostawiłem miasto w bardzo dobrej kondycji, przygotowane na czekające nas wyzwania. Augustów był gotowy do wdrożenia szybkich działań dotyczących zmiany źródła energii i budowy kotła na biomasę w MPEC. Podjąłem nawet wstępne rozmowy z nadleśnictwem dotyczące kontraktu na zakup biomasy. Aktualne władze mogły skorzystać z efektów rozpoczętej przeze mnie pracy, kontynuować ją i dzisiaj bylibyśmy w zupełnie innym położeniu, ale tego nie zrobiono. Obecna sytuacja jest pokłosiem zaniedbań ugrupowania Nasze Miasto z panem Karolczukiem na czele. Popełnili niewybaczalne błędy -dodaje były burmistrz.
-Dlaczego modernizacja ciepłowni jest opóźniona? Ponieważ nie była to inwestycja medialna i nie dało się budować na niej kapitału politycznego. Ale jest to fundamentalna sprawa dla życia i codziennego funkcjonowania zwykłych ludzi. Jestem szczerze zbulwersowany karygodnymi zaniedbaniami ekipy rządzącej Augustowem. Burmistrz Karolczuk ma teraz dwóch zastępców. Efekty ich pracy są nieadekwatne do horrendalnych wynagrodzeń całej trójki -twierdzi Walulik.
Walulik relacjonuje, że zamierzał w szybkim tempie zgazyfikować Augustów. Jego zdaniem gaz w naszym mieście powinien być już dawno dostępny mieszkańcom. Zwłaszcza tym, przy których lokalizacjach nie przebiegają magistrale sieci ciepłowniczej. Były burmistrz ubolewa nad tym, że jego koncepcje nie zostały zrealizowane, bo mogły przyczynić się do oszczędności po stronie augustowian. W jego ocenie panujące u nas władze skupiają się na działaniach wizerunkowych.
-Prowadziłem bardzo zaawansowane działania oraz rozmowy z PGNiG związane z gazyfikacją Augustowa. Powstał plan zgazyfikowania osiedla Lipowiec, co było szalenie istotne dla tej części miasta. Powstanie osiedla socjalnego w Silikatach, bez zapewnienia tam taniego źródła energii, to fatalna decyzja dla mieszkańców. Koszt ogrzewania bloku olejem jest niezwykle wygórowany. Świadczy to również o braku podstawowej logiki u rządzących, którzy zapętlili się w propagandzie tracąc zdrowy rozsądek. Myślę, że bieżące problemy z opłatami za ciepło pozwoliły odczuć obywatelom, czym są rządy Naszego Miasta -mówi Wojciech Walulik.
Wojciech Krzywiński został prezesem MPEC „GIGA” w 2018 roku i pełnił swoją funkcję tylko przez kilka miesięcy. Jego nominacja spotkała się z potężną krytyką ugrupowania Nasze Miasto. Został odwołany ze stanowiska zaledwie kilka dni po zaprzysiężeniu Mirosława Karolczuka. Krzywiński obejrzał retransmisję z niedawnego posiedzenia komisji rozwoju. Żałuje jednak, że nie został o nim wcześniej poinformowany, bo z chęcią przybyłby do magistratu i zabrałby głos.
-Pan Karolczuk w poprzedniej kadencji odpowiadał za nadzór nad spółkami komunalnymi. Przy wejściu do jego gabinetu wisiała duża mapa sieci ciepłowniczej. Prezes MPEC, pan Artur Sofiński, pracuje w spółce od dwudziestu lat, a przez kilkanaście lat był jej prokurentem, czyli najbliższym współpracownikiem byłego prezesa Andrzeja Palki. Miał wówczas bardzo szeroki zakres prokury. Mecenas urzędu miasta, pani Beata Kornelius-Wnukowska, stała na czele rady nadzorczej spółki. Pan Filip Chodkiewicz przewodził radzie miejskiej i miał olbrzymi wpływ na wszelkie decyzje. Na kogo chcą zrzucić winę? Chyba na siebie -mówi Wojciech Krzywiński.
-W poprzedniej kadencji pan Karolczuk doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakie problemy są na horyzoncie, bo rozmawiałem z nim o tym będąc radnym. Pełną świadomość mieli również pracownicy MPEC, w tym pan Sofiński. Tłumaczenia rządzących miastem, że winna jest Unia lub sytuacja za naszą wschodnią granicą, to próba przykrycia własnych zaniedbań. Apelowanie o powrót 5-procentowego podatku VAT na energię cieplną jest działaniem czysto pozorowanym. Samorząd augustowski może apelować do Komisji Europejskiej o zmianę tej decyzji, lecz i tak nic nie wskóra. To kabaret źle świadczący o doradcach i podpowiadaczach -uważa Krzywiński.
Nasz rozmówca uważa, że narracja obozu rządzącego jest tak groteskowa, że może być dla nich zgubna. Krzywiński wskazuje, iż burmistrz i prezes MPEC nie przedstawili żadnych rozwiązań.
-Ekipa rządząca zachowuje się tak, jakby chciała wymazać mnie z pamięci augustowian i udaje, że prezesa Krzywińskiego nie było. Pan Chodkiewicz odwołał się na komisji do 2005 roku, bo chciał uderzyć w pana burmistrza Leszka Cieślika. Nie dziwię się reakcji mieszkańców, którzy wyrazili głośny sprzeciw po manipulacji Chodkiewicza. W kadencji Cieślika była prowadzona modernizacja ciepłowni, aby zwiększyć jej moc i dzięki temu podłączono nowe budynki. Nasze Miasto nie może pochwalić się podobnymi dokonaniami, co musi ich boleć -uważa były prezes.
-Moim zdaniem władze miasta poniosły totalną klęskę wizerunkową na komisji. Nie zachowali cienia pozorów, że są czuli na los mieszkańców i chcą im pomóc, a przecież nieśli na sztandarze hasło: „Augustów to jego mieszkańcy”. Obniżenie stawek dla odbiorców choćby o pięć procent, poprzez dokapitalizowanie spółki, nie byłoby wielkim obciążeniem dla budżetu miasta. Za to w oczach społeczeństwa burmistrz jawiłby się jako dobry gospodarz. Ale augustowianie zostali odprawieni z niczym. Odesłanie przez pana Karolczuka najgorzej uposażonych mieszkańców do MOPS potwierdza moje przypuszczenia, iż Nasze Miasto to „stan umysłu” -ocenia Krzywiński.
Były prezes przypomina kulisy swojej przygody z ciepłownią. Twierdzi, że niektóre sprawy go zszokowały. Przez lata uważano MPEC za kurę znoszącą złote jaja. Tymczasem szybko okazało się, że problemy wiszące nad spółką mogą utrudnić jej normalne funkcjonowanie. Wyzwaniem był zakup miału węglowego. Był to okres, w którym Nasze Miasto czyniło zarzut burmistrzowi Walulikowi, że spółka nie wpłaciła dywidendy do budżetu miasta. Pieniądze wydano na węgiel.
-Gdy przyszedłem do pracy w MPEC w 2018 roku, zaobserwowałem kompletny marazm. Oni skupiali się głównie na nowych przyłączach, bo przynosiły konkretne pieniądze projektantom oraz wykonawcy. Natomiast równie wielkiej uwagi nie przywiązywano tam do inwestycji, dotyczącej zmiany źródła energii w ciepłowni. Pan Sofiński, który teraz przedstawiany jest nam jako mąż opatrznościowy, miał wpływ prawie na wszystko. Ale nie namówił prezesa Palki do tej inwestycji -uważa były prezes miejskiej spółki ciepłowniczej, odwołany w listopadzie 2018.
-Byłem zdumiony, gdy główna księgowa powiedziała mi, że spółka nie ma pieniędzy na zakup miału węglowego. Przez tyle lat mówiono, że MPEC jest hegemonem wśród spółek miejskich, a zabrakło mu środków na pozyskanie paliwa. Negocjowałem nowy kredyt. Pojechałem do Ełku i Suwałk, chcąc sprawdzić funkcjonowanie ciepłowni. Prowadziłem zaawansowane rozmowy z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska w Warszawie i na kilka dni przed podpisaniem umowy na udział Augustowa w programie pilotażowym zostałem odwołany przez aktualne władze. Było to wynikiem niekompetencji i odwetu rządzących miastem -ubolewa Krzywiński.
Poprzedni prezes podkreśla, że jego następca miał całą wiedzę na temat jego strategii w zakresie transformacji ciepłowni, dzięki czemu można było przyspieszyć proces ograniczeń emisji CO2.
-Przygotowałem strategię powstania kotła na biomasę o mocy 8 MW. Kocioł stałby już od kilku lat, gdyby pan Karolczuk nie odwołał mnie w pierwszych dniach urzędowania. Dałoby to wymierną korzyść mieszkańcom. Pan Artur Sofiński był członkiem powołanego przeze mnie roboczego zespołu inżynierów i wiedział o moich działaniach zmierzających do modernizacji MPEC. W pełni znał moją strategię. Dzień przed moim odwołaniem uczestniczył w posiedzeniu zespołu z moim udziałem, gdy dopracowywaliśmy szczegóły mojego wyjazdu do Warszawy na spotkanie z przedstawicielami Narodowego Funduszu -dodaje ex prezes spółki MPEC „GIGA”.
-Pan Karolczuk, będąc zastępcą burmistrza, miał przygotować modernizację MPEC i tego nie zrobił. Przez pół roku udało mi się więcej niż zrobiono przez dziesięć lat -puentuje Krzywiński.
Tłumaczenia Karolczuka i Naszego Miasta rysują się jak manipulacja i propaganda. Augustów pod ich rządami „rzutem na taśmę” przystąpił dopiero do ostatniej z pięciu edycji programu dofinansowującego modernizację ciepłowni. Gdyby zrobiono to wcześniej, kocioł na biomasę funkcjonowałby u nas zdecydowanie szybciej. Ceny ciepła byłyby znacznie niższe.
Napisz komentarz
Komentarze