Krzysztof Przekop by Koty2
Politycy największy problem mają z twórczością amatorską. Pół biedy gdy chodzi o malarzy czy poetów. Gorzej dla polityków wypadają orkiestry.
Politycy każdej maści robią wiele, by budować podziały społeczne. Najlepiej by miały one jak najgłębsze podłoże ideologiczne, jeszcze lepiej religijne. Wówczas są trwałe i łatwo je pielęgnować. Takie podziały nie są wartościowe z punktu widzenia całego społeczeństwa czy poszczególnych jednostek, gdyż wprowadzają silny dyskomfort, poczucie alienacji i wyłączenia. Jednak utrwalają system władzy, przez to są korzystne dla polityków. Każda zatem działalność, której skutkiem jest powstawanie spójności społecznej, wypracowywanie kompromisów, wspólnych celów będzie przez polityków zwalczana. W Augustowie wielokrotnie widzieliśmy, jak władze miejskie musiały ugiąć się przed jednością mieszkańców. Pierwsze przykłady z brzegu to projekt ulicy Sybiraków, nieudana próba wycinki starych drzew na Rynku Zygmunta Augusta, czy rozbiórka pomostu na Bielniku. W każdej z tych spraw burmistrz musiał mniej lub bardziej zmienić swoje zamiary wskutek jedności społecznej. Takie drobne sprawy potrafią jednoczyć ludzi o różnych poglądach politycznych, różnym statusie ekonomicznym i intelektualnym, wierzących i niewierzących.
Jest jeszcze jedna aktywność, która bardzo zbliża ludzi. To kultura. Znajduje się ona najwyżej w piramidzie potrzeb ludzkich, zatem możemy się do niej zbliżyć, gdy mamy zaspokojone inne ważne potrzeby, jak jedzenie, mieszkanie, zdrowie. Kultura zaspokaja potrzeby duchowe, a więc najwyższego rzędu. Politycy lubią wykorzystywać kulturę do prowokacji i do tworzenia podziałów. Ale jest to trudne. Jeszcze od biedy może się im udać jakaś machinacja z performensem, gdzie występuje nagość, dużo trudniej idzie im z kinem, gdzie akceptowalne są już nawet sceny dawniej uznawane za pornografię. Wyjątkowo skomplikowane wydaje się wykorzystywanie muzyki do celów politycznych, choć jak pamiętamy z historii, stalinizm i faszyzm próbowały to czynić. Za nieskuteczne należy uznać próby politycznego wykorzystania Zenka Martyniuka. Dla muzyka skończyło się to spadkiem w rankingach i spadkiem dochodów.
Politycy największy problem mają z twórczością amatorską. Pół biedy gdy chodzi o malarzy czy poetów. Pracują oni w pojedynkę, z rzadka chwalą się swoją twórczością na małych, hermetycznych spotkaniach. Nie są w stanie zbudować dużych grup fanów. Gorzej dla polityków wypadają orkiestry. Gra w nich zwykle wiele osób, spotykają się często, tworzą grupę znajomych zróżnicowaną światopoglądowo i politycznie. Budują więzi, nad którymi politykom ciężko panować. Choć trzeba przyznać, że można wytworzyć między orkiestrą a politykami efekt synergii. Władza sypie trochę grosza, a orkiestra uświetnia ważne oficjałki. Znacznie gorzej z punktu widzenia polityków wygląda aktywność kulturalna mieszkańców, gdy nie potrzebują oni łaski polityków. Tak dzieje się w bogatych krajach, gdzie ludzie spotykają się, by grać na instrumentach, śpiewać, wystawiać przedstawiania teatralne, taneczne i Bóg wie jakie inne. Finansują to w dużej części z własnej kieszeni, gdyż uważają to za hobby. A jak wiadomo hobby kosztuje.
Takie aktywności są niezastąpione w tworzeniu więzi społecznych, skupianiu ludzi o różnych poglądach, wyznaniach. Wielkim darem jest budowanie więzi międzypokoleniowych. Na deskach scenicznych mają szansę spotkać się wnuki z rówieśnikami dziadków, inżynier z robotnikiem, profesor ze sprzątaczką. Możemy założyć, że w innym przypadku ich drogi w ogóle by się nie przecięły. Dlatego dla małych ojczyzn kultura amatorska jest tak ważna. To ona wytwarza poczucie jedności społecznych, zaszczepia patriotyzm lokalny, odrywa ludzi o seriali, Facebooka, zwiększa ich aktywność w wielu aspektach. Zatem życzmy kulturze amatorskiej jak najlepiej.
Napisz komentarz
Komentarze