„Wszystko wskazuje na to, że klienci byli doprowadzani przez personel klubów do stanu nieprzytomności za pomocą środków psychoaktywnych. Z zebranego materiału wynika, że z pomocą telefonów poszkodowanych dokonywano następnie manipulacji na ich kontach bankowych. Jednocześnie zatrzymani wykonywali czynności zmierzające do udaremnienia i utrudniania pochodzenia uzyskanych nielegalnie środków finansowych” – tak opisuje ten proceder CBA.
Służby w końcu wyjaśniają, o co chodziło w nocnej akcji z piątku na sobotę. Właśnie wtedy, punktualnie o godzinie 21, do 24 klubów go-go w całej Polsce wkroczyło około 500 funkcjonariuszy z CBA, CBŚP i funkcjonariuszy skarbowych.
Zatrzymano 22 osoby, a 19 zostało aresztowanych. „Ponadto przeprowadzono przeszukania w siedzibach ponad 100 podmiotów gospodarczych zarządzających klubami, w tym w centrali całej sieci, w której funkcjonowało ogromne centrum monitoringu zlokalizowane w Krakowie. To stamtąd kierowano i nadzorowano pracą wszystkich klubów, dokonywano zakupów, rekrutowano oraz szkolono nowych pracowników. Tam też znajdowały się serwery monitoringu nagrywające obraz z klubów z różnych miast. Funkcjonariusze zabezpieczyli 8 serwerów, sprzęt informatyczny oraz ponad 4 tysiące dysków z monitoringiem” – dodaje Prokuratura Krajowa.
Zabezpieczono pieniądze w różnych walutach o równowartości ponad 728 tysięcy złotych, 3 samochody warte około 450 tys. zł, 3 luksusowe zegarki i złotą biżuterię. Wartość zabezpieczonego mienia szacowna jest na ponad 1,2 mln zł.
Zatrzymania zostały przeprowadzone w sprawie działalności zorganizowanej grupy przestępczej dokonującej rozbojów i oszustw na szkodę klientów sieci nocnych klubów go-go. Ta grupa działała, jak podaje prokuratura, w latach 2014-2020.
Sieć klubów zaczęła działać w Polsce jakieś 10 lat temu. Najpierw wszystkie nazywały się Cocomo i prowadziła je jedna firma. Ale w 2014 zaczęły powstawać nowe spółki i każda zajmowała się jednym lub kilkoma lokalami. Kluby zmieniły też nazwy. Stało się tak, żeby zerwać z niekorzystnym wizerunkiem Cocomo. Do prokuratur w całym kraju zaczęli zgłaszać się mężczyźni, którzy stracili tam duże pieniądze. Każdy mówił, że nie pamięta niemal niczego z wieczoru spędzonego w lokalu. Na przykład dyrektor wielkiej firmy odwiedził klub w Poznaniu. Zeznał, że pamięta tylko wejście i pierwszego drinka. Rano znalazł swoje oświadczenia potwierdzające, że na alkohol wydał blisko milion złotych.
„Jak teraz informuje PK, klienci byli doprowadzani przez personel klubów do stanu nieprzytomności za pomocą specjalnie spreparowanych mieszanek alkoholi oraz innych środków psychoaktywnych. – Członkowie grupy wprowadzali także w błąd, wyzyskiwali błąd lub niezdolność do należytego podejmowania decyzji klientów nocnych klubów go-go i doprowadzali ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem różnymi oszukańczymi sposobami, np. wbijając na terminalach płatniczych wyższe kwoty usług i towarów lub fałszywie informując, że transakcja się powiodła i ponownie pobierając środki z karty klienta” – tłumaczy dziś Prokuratura Krajowa.
Śledczy klubami interesowali się od dawna. Jeszcze w 2021 r. policja weszła do klubów we Wrocławiu i Warszawie. Zatrzymano 15 osób w tym trzech policjantów. Śląska prokuratura ustaliła, że 50 klientów straciło w tych przybytkach od kilku do 200 tys. zł.
W kwietniu tego roku we Wrocławiu aresztowano 3 tancerki. Kiedy klienci tracili przytomność, kobiety zawyżały rachunki płaciły kartami mężczyzn i zaciągały pożyczki internetowe na dane nieświadomych niczego klientów.
Napisz komentarz
Komentarze