Krzysztof Przekop by Koty2
Różne rzeczy widziała augustowska rada miejska obecnej kadencji. Byliśmy już świadkami obraźliwych i szokujących sformułowań, słownictwa rodem z rynsztoka. Padały niesłychane insynuacje i oskarżenia, ale dotychczas nie było mowy o rękoczynach. Wszystko zmieniło się podczas sesji odbywającej się pod koniec maja. Jednym z powodów tego zdarzenia jest jawny brak szacunku koalicji rządzącej do opozycji, próba zawłaszczenia debaty przez obóz władzy.
Dyskusja nad raportem o stanie miasta charakteryzuje się tym, że zgodnie z prawem nie może być ograniczona. Przewodnicząca rady nie ma podstaw prawnych do odbierania głosu radnym po dwóch minutach, tak jak dzieje się zwykle. Wbrew prawu Alicja Dobrowolska wyłączyła mikrofon radnemu Kleczkowskiemu podczas wypowiedzi na temat bezpieczeństwa w augustowskich szkołach i przemocy w SP nr 3.
Kleczkowski chcąc kontynuować rozpoczętą wypowiedź podszedł do stołu prezydialnego, za którym siedziała Dobrowolska i oznajmił, że będzie dalej przemawiał. Zadeklarował, że może skorzystać z mikrofonu przewodniczącej. Chwilę później przy stole znalazł się radny koalicji rządzącej Dariusz Ostapowicz. Kleczkowski relacjonuje, że został siłowo i agresywnie odepchnięty przez Ostapowicza. Podobną wersję zdarzenia potwierdzają również pozostali radni opozycji będący wtedy na sali. Po niebywałym incydencie ogłoszono przerwę.
Bardzo szybko na portalu internetowym urzędu miasta opublikowano propagandowy artykuł, wybielający Ostapowicza i insynuujący winę Kleczkowskiego
Zebraliśmy komentarze i relacje po skandalu, do którego doszło w trakcie sesji rady miejskiej. Marcin Kleczkowski myśli o sprawie sądowej, Dariusz Ostapowicz nie zamierza przepraszać.
-Podczas debaty nad raportem o stanie miasta przewodnicząca rady tradycyjnie nie pozwoliła mi dokończyć wypowiedzi. Zabierałem wtedy głos na temat funkcjonowania miasta w sferze bezpieczeństwa w szkołach, również w aspekcie ostatniego incydentu związanego z ucięciem palca uczniowi. Podszedłem do przewodniczącej nie czyniąc żadnych gestów. Powiedziałem tylko, że dokończę wystąpienie korzystając z jej mikrofonu. Pan Ostapowicz powiedział do mikrofonu, że w związku z moją agresją on okaże przemoc wobec mnie. Podszedł do mnie i mnie staranował. Odepchnął mnie na oczach wszystkich radnych -mówi Marcin Kleczkowski.
-Zachowanie pana Ostapowicza było skandaliczne i znajdzie swoje konsekwencje w ramach postępowania sądowego. Uważam, że w takiej sytuacji przewodnicząca powinna natychmiast wezwać policję, która zbadałaby pana Ostapowicza alkomatem –twierdzi radny Kleczkowski.
Dariusz Ostapowicz bronił się nawiązując do wydarzeń sprzed lat. Chodzi o rzekomą przemoc, jakiej miał dopuścić się Kleczkowski wobec Alicji Dobrowolskiej w restauracji Kaktusik podczas spotkania klubu na początku tej kadencji rady. Rzekomą przemoc dostrzegli banici, chociaż ich wersja ulegała ciągłej ewolucji. Raz mówiono o „szarpaniu” Dobrowolskiej, potem o wykręcaniu rąk.
Inni uczestnicy spotkania w Kaktusiku przedstawiali zgoła odmienne fakty relacjonując, że wobec nerwowego zachowania Dobrowolskiej i głośnego artykułowania przez nią poglądów, Kleczkowski chwycił ją za dłoń prosząc, żeby zachowywała się ciszej w miejscu publicznym. Obecny na spotkaniu Tomasz Miklas uważa, że Kleczkowski nie zastosował wówczas żadnej przemocy. Ostapowicz twierdzi, że pomny tamtych doświadczeń chciał obronić Alicję Dobrowolską.
-Pan Kleczkowski zapowiadał, że jeśli mu się przerwie, to skorzysta nawet z mikrofonu pani Dobrowolskiej i będzie wygłaszał swoje racje. Zgodnie z tą zapowiedzią wkroczył za biurko pani przewodniczącej, a ja zareagowałem tak, jak na mężczyznę przystało. Chciałem jedynie zasłonić ją swoim ciałem, a ręce miałem po bokach. Pan Kleczkowski mnie pierwszy odepchnął, więc ja odepchnąłem go. Mogłem użyć np. chwytu obezwładniającego, ale nie chciałem eskalacji przemocy –tłumaczy swoją agresywną reakcję Dariusz Ostapowicz.
-Zasugerowałem pani przewodniczącej wezwanie policji, bo nie do końca byłem świadomy, w jakim stanie jest pan Kleczkowski. Organy mogłyby przeprowadzić badania, bo normalny człowiek nie zachowuje się tak agresywnie jak pan Kleczkowski –twierdzi banita z klubu PiS.
Na niekorzyść Ostapowicza działa fakt, że świadkami jego zachowania byli pozostali radni będący na sali, w tym reprezentanci Koalicji Obywatelskiej. Ci ostatni nie mają wątpliwości, że Kleczkowski został pierwszy zaatakowany przez Ostapowicza i nie ma żadnych podstaw, aby usprawiedliwiać ten postępek. Radna Izabela Piasecka złożyła nawet wniosek formalny o przerwanie sesji, ale jej postulat został odrzucony.
-Debata nad raportem o stanie gminy nie jest absolutnie niczym ograniczana. Przewodnicząca nie miała podstaw do przerwania wypowiedzi radnego Kleczkowskiego, bo temat przemocy w szkole nie dotyczy jedynie obecnego roku. Pan Kleczkowski podszedł do przewodniczącej z prośbą o udostępnienie mikrofonu, o czym wcześniej poinformował i było to dla wszystkich jasne. Nie było podstaw do tak emocjonalnego zachowania pana Ostapowicza. Nie wydarzyło się nic, co usprawiedliwiłoby zachowanie pana Ostapowicza i jego bezpośredni atak fizyczny. Jeśli emocje są na takim poziomie, pan Ostapowicz nie jest w stanie normalnie funkcjonować i uczestniczyć w sesji, to należy przerwać posiedzenie –skomentowała radna Izabela Piasecka.
Jest jeszcze jeden bardzo istotny argument, który wbrew propagandzie urzędu miasta dobitnie świadczy przeciwko Ostapowiczowi. Od dłuższego czasu można było obserwować, że nie radzi on sobie ze swoimi emocjami i wypowiada pod adresem oponentów niezwykle haniebne epitety, przesiąknięte agresją i nienawiścią słowną. Niejednokrotnie publicznie atakował także nasz tygodnik próbując nas prowokować. Od agresji słownej do rękoczynów droga niedaleka.
Eskalacja przemocy jest niedopuszczalna. Nie doszłoby do niej, gdyby Alicja Dobrowolska pamiętała, że jest przewodniczącą całej rady, a nie tylko reprezentantką interesów rządzących.
Napisz komentarz
Komentarze