W takich sytuacjach często pojawia się ktoś trzeci, autorytet moralny, który mógłby podjąć się mediacji. A przy tym ktoś lubiany, ceniony, kogo nie sposób podejrzewać o stronniczość lub zaangażowanie. Czy klasa Bogdana Dyjuka wywoła w naszych samorządowcach refleksje oraz przyczyni się do powielenia dobrych wzorców? Tak, aby kolejny raz nieporozumień między urzędami z tej samej ulicy, oddalonymi od siebie o 450 metrów nie musiał rozsądzać wojewoda.
-Z wieloma osobami, z którymi dzisiaj jestem po różnych stronach barykady politycznej, jeszcze kilkanaście lat temu byłem na jednej liście wyborczej np. do Rady Miasta Augustowa. Niektórzy są dziś moimi zagorzałymi przeciwnikami politycznymi, ale dalej jesteśmy kolegami. I myślę, że my wszyscy, jak tutaj siedzimy, chcemy zrobić drogi, po których będą jeździli wszyscy. Nie będziemy zwracać uwagi, czy dany mieszkaniec ma taką legitymację, czy inną. Jeżeli poprawiamy infrastrukturę ochrony zdrowia, to każdy na tym korzysta –mówił do zebranych na sali obrad B. Dyjuk.
Napisz komentarz
Komentarze