Krzysztof Przekop by Koty2
Nie ma żadnych wątpliwości, że funkcjonująca w Augustowie przed kilkoma laty uchwała o opłacie adiacenckiej była niezgodna z prawem. Zaskarżył ją prokurator, a później rada miejska obecnej kadencji, z inicjatywy radnych Koalicji Obywatelskiej, obniżyła stawkę do 1 proc. dla wszystkich mieszkańców. Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że: „pobieranie opłat adiacenckich jest jedyną legalną drogą uzyskania do budżetu gminy środków, związanych z uczestnictwem właścicieli nieruchomości w kosztach budowy urządzeń infrastruktury technicznej m.in. wodociągowej i kanalizacyjnej”. To zdaniem radnych opozycji podstawa do tego, by mieszkańcy wpłacający 1.500 zł na rzecz komitetu budowy ulic, mogli wystąpić do miasta o zwrot pieniędzy.
Niesprawiedliwe różnicowanie
W ten sposób wyrok interpretuje były wieloletni burmistrz Augustowa Leszek Cieślik. Radny klubu Koalicji Obywatelskiej jest radcą prawnym. Poprosiliśmy go o komentarz.
-Po rozstrzygnięciu NSA augustowianie uzyskali możliwość roszczenia zwrotu pobranych od nich pieniędzy, ponieważ zostali wprowadzeni w błąd. Uchwałę o opłacie adiacenckiej użyto w formie straszaka wobec mieszkańców skupionych w komitetach. Osoby wpłacające 1.500 zł zostały postawione przed wyborem, jakim była wpłata określonej kwoty lub wizja naliczenia im o wiele wyższej opłaty adiacenckiej. Z tego powodu chcąc bądź nie, mieszkańcy zgadzali się partycypować w remoncie ulicy. Decyzja o wpłacie pieniędzy nie była żadną dobrowolnością, ale czystą kalkulacją –komentuje Leszek Cieślik.
-Sąd nie miał wątpliwości, że różnicowanie stawek opłaty adiacenckiej było działaniem bezprawnym. Z drugiej strony trzeba sobie bardzo jasno powiedzieć, że wiele ulic w Augustowie zostało wykonanych bez wpłacania pieniędzy przez mieszkańców. Mógłbym mówić o wielkim szczęściu, że mieszkam przy drodze powiatowej i do remontu ulicy Wojska Polskiego nie musiałem dołożyć nawet złotówki. Podobnych przykładów jest więcej, można wspomnieć chociażby o ulicy Rybackiej, gdzie mieszkańcy nie płacili żadnych pieniędzy za modernizację drogi. Jest to ewidentnie niesprawiedliwe w stosunku do innych mieszkańców, którzy tyle szczęścia nie mieli. Z tego powodu burmistrz powinien oddać ludziom ich środki. Jeżeli pan Karolczuk wystąpi do rady miejskiej o zwiększenie środków w budżecie miasta na ewentualne zwroty, radni Koalicji Obywatelskiej poprą ten wniosek –twierdzi Leszek Cieślik.
Radni pomagają mieszkańcom
Od kilku miesięcy radni miejscy Koalicji Obywatelskiej organizują regularne spotkania z mieszkańcami. Na ostatnie z nich przybyło również kilku augustowian, którzy brali udział w komitetach budowy ulic. Dziś są zainteresowani odzyskaniem pieniędzy. Radni KO przekazali swoim rozmówcom formularze wniosków do burmistrza o zwrot wpłaconych środków. Radny Cieślik deklaruje każdą pomoc prawną.
-Na zorganizowane przez nas spotkanie przyszło kilku augustowian, którzy uczestniczyli w komitetach budowy ulic. Rozmawiający z nami mieszkańcy opowiadali, że ich wpłaty wcale nie były takie dobrowolne. Pod ich adresem padały wówczas sugestie, że w przypadku naliczenia opłaty adiacenckiej będą musieli zapłacić 10-12 tys. zł. Obywatele nie wiedząc, że uchwała była nie do końca prawna, wpłacali 1500 zł na rzecz partycypacji z miastem. Na naszym spotkaniu przekazaliśmy mieszkańcom wezwania do zwrotu, które powinni zanieść do urzędu miasta. Jest to pierwsza czynność poprzedzająca drogę sądową –komentuje Cieślik.
-Jako radni chcielibyśmy tę sprawę koordynować. Na pewno zorganizujemy kolejne spotkania poświęcone tej sprawie. Deklarujemy bezpłatną pomoc prawną w zakresie postępowania i wystąpienia z roszczeniem. Dobrze byłoby, by takich wezwań urząd otrzymał jak najwięcej, bo to wpłynie na decyzję burmistrza. Gdybym był teraz burmistrzem, to po wyroku NSA dokonałbym analizy, ile osób wpłaciło na komitety. Następnie zaprosiłbym mieszkańców na spotkanie i uzgodnił z nimi termin zwrotu pieniędzy. Dla niektórych 1.500 zł to nieduże pieniądze, jednak dla wielu grup społecznych to poważna suma –dodaje radny KO.
Inicjatywa społeczna w mieście
Michał Kotarski z urzędu miasta ma inne zdanie niż radni opozycji. Przekazał nam, że komitety budowy ulic i inne inicjatywy lokalne są powoływane na podstawie ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie. Dodał, że inicjatywa lokalna jest formą partycypacji obywatelskiej działającą w wielu miastach, a wyrok NSA jej nie dotyczy.
Leszek Cieślik uważa tę argumentację za naiwną i nieprzekonującą. Były burmistrz Augustowa ma wątpliwości, czy miasto stosowało procedury niezbędne przy podjęciu inicjatywy społecznej.
-Ustawa o wolontariacie daje możliwość realizacji pewnych dodatkowych inwestycji, żeby zmobilizować społeczeństwo do wspólnych przedsięwzięć. Ale nie można organizować spotkań, na których mówi się: „Kochani mieszkańcy, zapłaćcie 1.500 zł, bo inaczej zapłacicie pięć razy więcej za opłatę adiacencką”. To nie ma nic wspólnego z inicjatywą społeczną, a wręcz jest bezczelnością. Sąd w uzasadnieniu wskazał, że podstawą do dodatkowej opłaty może być samoopodatkowanie w drodze referendum –mówi szef klubu Koalicji Obywatelskiej.
Niewykluczone procesy sądowe
Leszek Cieślik ma nadzieję, że sprawę uda się rozwiązać po myśli mieszkańców i nie będzie do tego potrzebna droga sądowa. Gdyby jednak było to konieczne, radny widzi duże szanse w odzyskaniu pieniędzy przez augustowian. Szef klubu radnych KO podpowiada mieszkańcom, jakie argumenty powinny być przez nich szczególnie zaakcentowane podczas starań o zwroty.
-Jeżeli miasto zareaguje odmownie na wnioski, wtedy kolejnym krokiem może być proces sądowy z pozwem o zwrot środków. Może mógłby to być pozew zbiorowy, choć tego nie przesądzam. Postaramy się pomóc mieszkańcom w aspektach prawnych i formalnych. Oczywiście w ten proces będzie musiał być zaangażowany wysokiej klasy prawnik, który reprezentowałby augustowian dochodzących swoich roszczeń. Uważam, że podstawą do wygrania sprawy przed sądem będzie to, gdy mieszkańcy powiedzą otwarcie o kulisach partycypowania w komitetach. O tym, że czuli się zastraszeni uchwałą o opłacie adiacenckiej, która została uchylona. Przez to ich wpłata nie miała charakteru dobrowolności. Inicjatywa społeczna polega na tym, że mieszkańcy zgłaszają się z propozycją do miasta. Tu było odwrotnie, to miasto zachęcało mieszkańców do partycypacji –podkreśla Leszek Cieślik.
Napisz komentarz
Komentarze